Rozchwianie amerykańskiego parkietu w trakcie "czerwonego tygodnia" przyprawiło niektóre portfele inwestycyjne o zawał. Przełom mieliśmy w trakcie czwartkowych notowań.
Wtedy Dow Jones zanotował nowe tegoroczne dno na wysokości 10 462 pkt, S&P 500 na 1133 pkt, z kolei indeks technologiczny na pułapie 2070 pkt. Powyższe oznacza stratę od maksimum z 2007 r. odpowiednio 26 proc.,
28 proc. oraz 28 proc.
W tym kontekście show obozu byka z końca tygodnia za oceanem mógłby zrobić wrażenie, gdyby nie był poprzedzony dramatycznymi spadkami. Pokaz siły kupujących przypomina uśmiech przez łzy. Ciekawe, że Nasdaq Composite, który nie posiada wśród swoich składowych potencjalnych bankrutów w przeciwieństwie do pozostałych głównych indeksów USA, nie zyskiwał tak dynamicznie jak Dow Jones czy S&P 500.
Wobec powyższego widać spekulacyjne zapędy kapitału. W świetle wygasania serii instrumentów pochodnych na całym świecie, rozchwianie na parkiecie ma kolejne racjonalne wytłumaczenia. Swoje odegrał także zakaz krótkiej sprzedaży akcji.