W najnowszym raporcie Transparency International o korupcji Komisji Nadzoru Finansowego zarzucono niedostateczne wyjaśnianie nieprawidłowości na rynkach kapitałowych. A jej urzędnikom - zachowania mogące świadczyć o korupcji. Na tym jednak Transparency nie zamierza poprzestać.
- Wysłaliśmy już do firm współpracujących z Komisją prośby, żeby sygnalizowały nam nieprawidłowości w tej instytucji, a my zajmiemy się ich sprawdzeniem - zdradza "Parkietowi" Paweł Kamiński, szef departamentu legislacyjno-prawnego polskiego TI. Przyznaje, że pomysłodawcą kontroli była firma konsultingowa Sovereign Capital, której KNF zablokowała w 2007 r. debiut giełdowy.
- Rzeczywiście, firma ta zgłosiła się do naszego programu interwencyjnego. To pierwszy tak duży podmiot, który się na to odważył, choć zdajemy sobie sprawę, że miał w tym własne motywy - podkreśla.
Na podstawie owego doniesienia TI zarzuciło KNF nieprawidłowości dotyczące szkoleń prowadzonych przez osoby zajmujące w KNF kierownicze stanowiska i nadzorujące spółki. - Spraw związanych z KNF jest jednak więcej, ale w tej mamy własne ustalenia - twierdzi Kamiński.
KNF uważa, że sugerowanie nieprawidłowości na rynku kapitałowym i korupcji w urzędzie to manipulacja i pomówienia. - Zresztą praktyki szkoleniowe, o które nas pytano, miały miejsce przed powstaniem KNF, w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. W KNF mamy w tej sprawie restrykcyjne regulacje - mówi nam Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. Choć nie wymienia z nazwy Sovereign Capital, to mówi, że zarzuty są zemstą za sankcje w związku z nieprawdziwymi informacjami w jednym z prospektów.