Przecena tokijskiego indeksu Nikkei o 6,36% do 7162,90 pkt., co jest najniższym poziomem od 26 lat, załamanie indeksów Hang Seng i filipińskiego PSE, które zaliczyły spadki po ponad 12% oraz duże, bo przekraczające 4% spadki kontraktów terminowych na główne amerykańskie indeksy, powinny przełożyć się na spadki indeksów WIG20 i WIG o 3-5%.
Później jednak już wszystko będzie zależało od tego, czy giełdy zachodnioeuropejskie i amerykańskie podążą ścieżką wyznaczoną przez azjatyckie parkiety. Nie jest wykluczone, że o nastrojach w Europie zdecyduje, zaplanowana na godzinę 10-tą publikacja październikowej wartości indeksu klimatu gospodarczego monachijskiego instytutu Ifo. To bowiem obok wstępnych danych nt. dynamiki amerykańskiego PKB oraz decyzji Fed ws. stóp procentowych, jedno z wydarzeń tego tygodnia. Oczekuje się, że indeks Ifo spadnie do 91 pkt. z 92,9 pkt. we wrześniu. Im większy będzie to spadek, tym gorzej dla giełd. Lepsze dane mogą poprawić nastroje.
W poniedziałek rodzimi inwestorzy mogą sugerować się nie tylko zachowaniem zachodnich giełd, ale również parkietu w Budapeszcie. Międzynarodowy Fundusz Walutowy porozumiał się bowiem z węgierskim rządem ws. przekazania "pokaźnego pakietu finansowego" (szczegóły mają być znane już wkrótce), który ma wesprzeć węgierską gospodarkę osłabioną kryzysem finansowym.
Zważywszy, ze MFW jednocześnie pomaga również Ukrainie, więc tym samym "zdejmuje" nieco ryzyka inwestycyjnego w naszym regionie. To może być czynnik ograniczający spadki.
Sytuacja techniczna na wykresach indeksów WIG i WIG20 pozostaje w dalszym ciągu zła. W tej chwili, oprócz dużego wyprzedania, argumentem sugerującym koniec spadków może być tylko bliskość wsparcia jakie na wykresie indeksu WIG20 na poziomie 1464,10 pkt. tworzy średnioterminowy szczyt z 25 stycznia 2002 roku.