Poprawa wyniku to przede wszystkim efekt wzrostu składki przypisanej brutto z działalności komercyjnej (o 60 proc., do 44,41 mln zł) oraz przychodów z działalności gwarantowanej przez państwo (do 74,52 mln zł, siedmiokrotny wzrost w porównaniu z rokiem 2009). – Jeśli chodzi o biznes komercyjny, to dopiero niedawno uaktywnili się nasi konkurenci, jak Coface czy Euler Hermes. Od połowy 2009 r. praktycznie nie brali na siebie większego ryzyka, więc KUKE wypełniło tę lukę – tłumaczy Kostkiewicz. – Wzrost przychodów z działalności gwarantowanej przez Skarb nastąpił dzięki poprawie sytuacji na rynku długoterminowych kredytów związanych z finansowaniem transakcji eksportowych – wyjaśnia.

Łączna składka w 2010 r. wyniosła blisko 120 mln zł i była o 200 proc. większa niż w roku 2009 oraz o 25 mln zł większa niż w rekordowym 2004 r.

Zysk wypracowany przez KUKE – jak twierdzi Kostkiewicz – na pewno zostanie w spółce. – Nigdy nie wypłaciła ona dywidendy. Nie wyobrażam sobie, by nastąpiło to teraz, gdy zbliża się wejście w życie unijnej dyrektywy Solvency II, która znacznie podniesie wymogi kapitałowe dla ubezpieczycieli – mówi szef KUKE. Przyznaje, że kapitał, którym dziś dysponuje Korporacja – czyli około 120 mln zł – pozwoliłby pod reżimem Solvency II na zwiększenie przypisu składki tylko o 30–40 proc. – Ubezpieczyciele należności będą musieli w najbliższym czasie lepiej selekcjonować ryzyko – mówi Kostkiewicz.

Dlatego m.in. nie przewiduje obniżki stawek dla eksporterów działających na Ukrainie, do czego publicznie namawiał w ubiegłym roku Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. – I tak jesteśmy o 30 proc. tańsi od konkurentów z Zachodu – zwraca uwagę Kostkiewicz.

Według szacunków KUKE ubezpieczyciele należności działający w Polsce mają teraz 7–8 tys. czynnych polis, a rynek na tego typu produkty jest o wiele większy – eksportować może nawet 100 tys. firm.