Spółka rozważa ofertę publiczną na wiosnę 2012 r., z której chce pozyskać w ramach nowej emisji około 200–250 mln USD. Środki trafić mają m.in. na rozwój przejętego w tym roku banku Constanta (specjalizującego się w finansowaniu niewielkich przedsiębiorstw), a także na rozwój spółki zależnej w Azerbejdżanie. W sumie kapitalizacja TBC po nowej emisji sięgnąć może 400–450 mln USD, co odpowiada wielkości mniejszych polskich banków notowanych na GPW.

– Przekonujemy zarządzających, że ryzyko ponownego kryzysu i wojny gruzińsko-rosyjskiej jest minimalne, a rynek jest perspektywiczny – mówi Badri Japaridze, wiceprzewodniczący rady nadzorczej TBC i jeden z jego założycieli w 1992?r. W 2010 r. grupa TBC zarobiła netto 49,4 mln lari (około 28 mln USD), zysk za I?kw. tego roku wynosi już 24,2 mln lari. Rentowność na kapitale własnym sięga 26 proc., stosunek zysku do aktywów – 4 proc.

Bardi Japaridze zaznacza, że spółka nie wybrała jeszcze ostatecznie, czy notować akcje w Londynie czy w Warszawie, a samą ofertę uzależnia również od kondycji rynku kapitałowego. – Nie musimy przeprowadzać IPO?na siłę, chcemy być jednak pierwszą spółką z Gruzji na warszawskiej giełdzie i wykorzystać te doświadczenie np. w pracy z naszymi klientami – wyjaśnia. Dodaje, że debiutem na GPW interesuje się m.in. spółka górnicza, która jest klientem TBC.

Ofertę w Warszawie rozważa piąty w Gruzji Liberty Bank, a także producent win – Teliani Valley. – Po recesji w 2009 r. Gruzja jest dynamicznie rozwijającym się, liberalnym rynkiem. Liczymy, że wysokie stopy zwrotu przyciągną fundusze – podkreśla Badri Japaridze. Oprócz niego akcjonariuszami TBC są Bank Światowy i Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju oraz instytucje finansowe z USA. Zdaniem Japaridze część z nich będzie chciała dokupić akcje w ofercie.