Rozziew, jaki w wyniku ostatnich spadków na giełdzie powstał pomiędzy kursami a wycenami analityków, jest ogromny. Jak wyliczył „Parkiet", jeśli akcje największych spółek z GPW kosztowały dziś tyle, ile wynoszą średnie cen docelowych wyznaczonych w ostatnich tygodniach (od początku lipca), indeks WIG20 miałby 2988 punktów. Tymczasem na wczorajszym zamknięciu miał zaledwie 2293,38 pkt.
Te rozbieżności oraz ich skala zaczęły najwyraźniej niepokoić samych autorów zaleceń. Przed paroma dniami analitycy z Domu Inwestycyjnego?BRE Banku zawiesili swoje rekomendacje dotyczące kilku spółek. Chodziło o raporty poświęcone Dom Development (wcześniejsze zalecenie „akumuluj"), J.W. Construction („trzymaj"), Polnordowi („kupuj") i Robygowi (także „kupuj"). Podobnie postąpił w stosunku do kilku swych rekomendacji DM AmerBrokers.
Rekomendacje zawieszone
– W momencie gdy zaczęły się tak duże spadki na światowych giełdach, zdecydowaliśmy się na zawieszenie dużej ilości naszych rekomendacji. Dla inwestorów, którzy posiadają w portfelach rekomendowane przez nas akcje, przecena wiązała się ze stratami – przyznaje Łukasz Rosiński, analityk DM AmerBrokers. – Czas pokazał jednak, że oszczędziliśmy im jeszcze większych strat, ponieważ kursy spadały nadal. Wstrzymujemy się z mówieniem, że niektóre papiery są już bardzo tanie, gdyż nie oznacza to, że nie mogą być jeszcze tańsze – dodaje specjalista.
Według niego rynek znajduje się obecnie w bardzo trudnej sytuacji. – Nie widzę bowiem podstaw do obniżania założeń,?które braliśmy pod uwagę,?przygotowując wyceny metodą DCF (zdyskontowanych przepływów pieniężnych – red.) 6–12 miesięcy temu. Analiza porównawcza wskazuje, że należałoby zmienić ceny docelowe – deklaruje Rosiński. Dodaje jednak zaraz, że nie oznacza to, iż automatycznie należałoby zmienić wszystkie rekomendacje na „sprzedaj". Aby było to uzasadnione i możliwe, średnia wycena dwoma metodami musi wskazać na takie zalecenie. – W wypadku spółek, którymi się zajmujemy, bardzo trudno byłoby to udowodnić realnymi prognozami wyników. Wiele z nich ma już bowiem wskaźniki cena/zysk z przedziału 5–7, a wskaźniki policzone dla wyników w 2012 r. są jeszcze niższe – wyjaśnia Rosiński.
W jego opinii obserwowane ostatnio spadki niektórych walorów nie mają przyczyn fundamentalnych. – Dziś racjonalność nie ma większego znaczenia. Dlatego trudno jest prognozować, kiedy akcje przestaną tanieć w tak szybkim tempie – mówi analityk. I dodaje, że w tej sytuacji trudno też o przygotowywanie racjonalnych rekomendacji.