Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) nie ustaje w próbach osłabienia franka. Obecnie nie wyklucza nawet, że w tym celu posunie się do przejściowego usztywnienia kursu szwajcarskiej waluty wobec euro. – Nasz mandat dopuszcza wszelkie tymczasowe metody wpłynięcia na kurs wymiany franka, jeśli sprzyjają one długoterminowej stabilności cen – powiedział wiceprezes SNB Thomas Jordan dziennikowi „Tages-Anzeiger" w odpowiedzi na pytanie, czy usztywnienie kursu franka jest brane pod uwagę.
Niemożliwe staje się możliwe
Tej wypowiedzi Jordana, wskazującej na determinację SNB w walce z aprecjacją franka, część analityków przypisywała wczoraj jego silne osłabienie. Kursy tej waluty wobec dolara i euro obniżały się w trakcie sesji nawet o 5 proc. Po południu frank kosztował 1,3 USD, w porównaniu z nawet 1,41 USD dzień wcześniej. Za euro było trzeba zapłacić 1,09 franka, podczas gdy w środę chwilowo mniej niż 1,01 franka. Gdy zamykaliśmy to wydanie „Parkietu", frank kosztował 3,80 zł, podczas gdy rano nawet 4,13 zł. Do porównywalnego (ale mniejszego) spadku tego kursu po raz ostatni doszło w marcu 2009 r.
– Wydaje mi się, że rynek poczuł respekt wobec działań SNB. Jego przedstawiciele w ostatnich 24 godzinach wielokrotnie podkreślali konieczność ustabilizowania kursu franka, nawet poprzez powiązanie go z euro – ocenił Michael Woolfolk, strateg walutowy BNY Mellon. W ostatnich dniach prezes SNB Philipp Hildebrand opowiadał się przeciwko usztywnianiu kursu waluty. Jak wskazywał, ograniczałoby to suwerenność szwajcarskich władz pieniężnych, zmuszając je do interwencji na rynku, gdyby kurs waluty odchylał się od ustalonego poziomu. Według analityków mógłby on wynosić około 1,15 franka za euro. Ta ostatnia waluta jest dla Szwajcarów szczególnie istotna, bo do strefy euro trafia około 60 proc. ich eksportu.
– Jeszcze niedawno powiedziałabym, że takie zakotwiczenie waluty jest niemożliwe, bo to bardzo radykalny krok. Ale teraz wydaje się on coraz bardziej prawdopodobny – powiedziała Ursina Kubli, ekonomistka z banku Sarasin.