Pierwszy tydzień października był na giełdach niezwykle nerwowy. Zaczął się od mocnych spadków, ale już w środę giełdy zazieleniły się z powodu doniesień o możliwej rekapitalizacji (zmianie struktury kapitałowej) europejskich banków. W piątek dzień na parkietach zaczął się dosyć spokojnie. Nasz WIG20 do południa poruszał się wokół czwartkowego zamknięcia, a większość europejskich indeksów lekko spadała. Po południu ton nadawały parkietom już jednak o wiele lepsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku pracy. Nowojorska giełda otworzyła się więc na plusie, a indeks Dow Jones Industrial zyskiwał na początku sesji 0,5 proc. WIG20 podskoczył nawet o 1,7 proc., a na zamknięciu sesji wzrósł o 0,8 proc. (ciągnęły go w górę m.in. akcje KGHM rosnące nawet o 8,6 proc. z powodu zwyżki cen miedzi). Większość europejskich indeksów kończyła dzień nad kreską. Ameryka znów zaczęła nadawać tempo rynkom.
Mniejsza obawa
Liczba etatów w USA (poza rolnictwem) wzrosła we wrześniu o 103 tys. wobec zwyżki o 57 tys. w sierpniu. Analitycy spodziewali się, że zwiększy się ona co najwyżej o 60 tys. Dane te są tym bardziej zaskakujące, że za wzrost zatrudnienia odpowiada sektor prywatny. Tam liczba etatów zwiększyła się o 137 tys., gdy w sektorze publicznym spadła o 34 tys. Co prawda na te statystyki mocno wpłynął powrót do pracy 45 tys. pracowników koncernu telekomunikacyjnego Verizon, ale i bez nich przyrost etatów w prywatnych firmach byłby o wiele większy niż 32 tys. odnotowane w sierpniu.
– Najnowsze dane z rynku pracy wraz ze statystykami dotyczącymi handlu, zamówień na dobra trwałe i wydajności zmniejszają obawy przed recesją w USA – wskazuje Andrew Wilkinson, strateg z amerykańskiej firmy Miller Tabak.
Część ekonomistów wskazuje jednak, że sytuacja na amerykańskim rynku pracy jest wciąż dosyć kiepska. Stopa bezrobocia wynosiła we wrześniu nadal 9,1 proc. Utrzymuje się ona powyżej 8 proc. już od lutego 2009 r., czyli najdłużej od 1949 r. Ekonomiści prognozują, że może się utrzymywać na podobnym poziomie nawet do końca 2013 r. Wzrost liczby etatów o 103 tys. jest dobrą wiadomością, ale zatrudnienie musiałoby się zwiększać o 200 tys. osób miesięcznie, by przez rok stopa bezrobocia obniżała się o 1 pkt proc.
– Wrześniowe dane wskazują raczej na lekką korektę niż na długoterminowe odbicie. W nadchodzących miesiącach dojdzie przecież w USA do zapowiadanych zwolnień w bankowości i branży farmaceutycznej, co źle wpłynie na statystyki – twierdzi Peter Morici, ekonomista z Uniwersytetu Maryland.