Ostatnio dwulatki i pięciolatki resort sprzedawał w styczniu tego roku. Rentowność na przetargu była wówczas nieco wyższa i wyniosła odpowiednio 4,724 proc. oraz 5,246 proc. Wyższy był też popyt na nasze papiery – na 2-latki przekroczył 16 mld zł. – Popyt na wczorajszym przetargu był rzeczywiście skromny w porównaniu z ostatnimi aukcjami. Wygląda na to, że po umocnieniu się polskich papierów skarbowych, obserwowanym od początku roku, ceny osiągnęły takie poziomy, że inwestorzy obawiają się korekty – ocenia Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
Na kwadrans przed publikacją wyników aukcji złoty zaczął silnie słabnąć w relacji do głównych walut. Euro przebiło poziom 4,20 zł, a dolar kosztował 3,18 zł. O 3–4 pkt bazowe wzrosła też rentowność naszych obligacji na rynku wtórnym. Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku, uważa, że osłabienia złotego nie należy łączyć z wynikami aukcji.
– Wyniki przetargów w ostatnim czasie nie miały dużego wpływu na złotego – wyjaśnia. Jego zdaniem słabszy popyt na polskie papiery wynika z tego, że potencjał, aby rentowność zeszła jeszcze niżej niż obecnie, jest już niewielki.
– Rajd na obligacje się skończył – mówi. Tłumaczy, że duże zainteresowanie papierami w styczniu, zwłaszcza wśród inwestorów zagranicznych, mogło wynikać z operacji płynnościowych, jakie przeprowadził EBC. Rynek czeka obecnie na kolejną turę pożyczek od banku. Zniechęcić do kupowania polskiego długu mogły też inwestorów jastrzębie wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej po środowym posiedzeniu, które oddaliły możliwość obniżek stóp procentowych.