Prognozy wzrostu PKB dla Polski na ten rok podniosły w ostatnich dniach dwa banki – BNP Paribas oraz Goldman Sachs. Analitycy studzą jednak nastroje i wskazują, że rewizji w górę dokonują te instytucje, które na kondycję polskiej gospodarki patrzyły wyjątkowo pesymistycznie.
Zdaniem Moniki Kurtek, głównej ekonomistki Banku Pocztowego, o ostatnich podwyżkach prognoz przesądziły lepsze oczekiwania co do kondycji gospodarek strefy euro, w tym głównie Niemiec, a także dobre dane dotyczące polskiej gospodarki w ostatnim kwartale 2011 r. i za pierwszy miesiąc bieżącego roku. Ekonomistka spodziewa się, że rewizji w górę mogą jeszcze dokonać ci analitycy, którzy obecnie zakładają tempo wzrostu poniżej 2,5 proc.
To koniec podwyżek?
Do tej grupy należą m.in. banki HSBC i Erste. HSBC podtrzymuje jednak swoją, jak zaznaczają sami analitycy banku, konserwatywną prognozę, oczekując, że polski PKB wzrośnie w tym roku o 2,4 proc., w przyszłym zaś o 3,5 proc. Bank pozostaje ostrożny, jeśli chodzi o oczekiwaną dynamikę wzrostu, głównie ze względu na wciąż niepokojące dane z rynku pracy. – Po skokowym wzroście bezrobocia w 2008 r., mimo że Polska poradziła sobie z kryzysem lepiej niż pozostałe?kraje Unii Europejskiej, bezrobocie pozostaje jak zaklęte na podwyższonych poziomach. To zjawisko powstrzymuje nas przed większym optymizmem, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy – tłumaczy Agata Urbańska, analityk HSBC na Europę Środkowo-Wschodnią.
– Nie planujemy odwrócenia prognozy w najbliższym czasie – mówi Jana Krajcová, analityk Erste Group. Bank pod koniec stycznia obniżył prognozę wzrostu polskiego PKB do 2,4 proc. w tym roku i 3,2 proc. w przyszłym.
Zdaniem Jarosława Janeckiego, głównego ekonomisty Societe Generale, ewentualne zmiany prognoz są możliwe nie wcześniej niż w połowie roku. – Ważne będzie m.in. zachowanie gospodarstw domowych i ich skłonność do konsumpcji oraz skala procesów inwestycyjnych sektora prywatnego – wyjaśnia.