Jeszcze tydzień temu inwestorzy na warszawskim parkiecie zastanawiali się, czy rozpędzająca się korekta spadkowa to początek trwalszego przesilenia i najwyższy moment, by spieniężyć zyski ze styczniowo-lutowej fali wzrostowej.
Pomyślny zwrot na rynku
Taki scenariusz najwyraźniej jednak bardzo szybko przestał być aktualny. O ile indeks WIG przed tygodniem runął poniżej poziomu 41 tys. pkt i znalazł się najniżej od pięciu tygodni, o tyle ostatnich kilka dni radykalnie zmieniło ten pesymistyczny obraz rynku. Wczoraj WIG przekroczył pułap 42 tys. pkt, a stąd niewiele już brakuje do szczytu z 17 lutego (42 161 pkt). Gdyby udało się sforsować ten poziom oporu, byłoby to ostateczne potwierdzenie, że korekta spadkowa odeszła do przeszłości i w konsekwencji należy się spodziewać kolejnej fali wzrostowej. Być może nawet w skali takiej jak w styczniu i lutym (wówczas WIG urósł o prawie 15 proc.).
Lutowy szczyt jest też o tyle ważny, że tuż powyżej niego, na wysokości 42 222 pkt, jest kolejny opór. Właśnie tam zatrzymała się pierwsza próba odreagowania pamiętnej paniki z pierwszej połowy sierpnia ub.r. Gdyby i ta bariera pękła, byłby to dowód na to, że rynek akcji nie zamierza dłużej tkwić w ponadpółrocznej stagnacji.
Jeśli iść tropem hossy z 2009 roku, która jest często przywoływana jako punkt odniesienia dla obecnej sytuacji, to moment zakończenia korekty spadkowej (czyli ustanowienie nowego szczytu) można by traktować jako dogodną okazję do kupowania akcji w oczekiwaniu na kolejne zwyżki.
Pokaz siły dały w ostatnich dniach także inne główne indeksy GPW. Grupujący głównie małe spółki sWIG80 przed tygodniem z impetem odbił się w górę od pułapu 10 tys. pkt i w ciągu paru dni przebył drogę powyżej 10,5 tys. pkt. Wczoraj zabrakło mu zaledwie 0,2 proc. do pokonania szczytu z 20 lutego. Korekta spadkowa już we wtorek odeszła do przeszłości w przypadku indeksu mWIG40. Wczoraj poszedł on za ciosem, kontynuując trend zwyżkowy. W górę indeks ciągnęły m.in. akcje Synthosu (mają prawie 7?proc. udziału w koszyku), które są o krok od ataku na historyczne maksimum. Ożywił się nawet WIG20, choć akurat ten indeks w korekcie spadkowej był już od początku lutego i tym samym najtrudniej mu powrócić do szczytów sprzed korekty.