Akcje popadły w niełaskę inwestorów

Niepewność związana z przyszłością głównych gospodarek świata oraz mieszane dane makroekonomiczne zniechęciły inwestorów do handlu walorami na warszawskiej giełdzie

Aktualizacja: 17.02.2017 21:52 Publikacja: 25.04.2012 01:02

Akcje popadły w niełaskę inwestorów

Foto: GG Parkiet

Zamiera handel akcjami na GPW. Do tej pory kwietniowe obroty na rynku akcji warszawskiej giełdy nieznacznie przekroczyły 9,6 mld zł, co daje 640 mln zł obrotów na sesję. Wynik ten jest najsłabszy od sierpnia 2010 r. Na dodatek trzeba pamiętać, że wtedy jeszcze handel na GPW trwał o godzinę krócej niż obecnie. Jak podkreślają analitycy, obecny stan jest pochodną niestabilnej sytuacji gospodarczej w Europie, w związku z czym większość inwestorów woli poczekać z decyzjami inwestycyjnymi.

Inwestorzy zagraniczni wolą obligacje

Już pierwszy kwartał roku sygnalizował słabnące zainteresowanie akcjami. W ciągu trzech pierwszych miesięcy 2012 r. wartość obrotów sesyjnych na Giełdzie Papierów Wartościownych wyniosła 54,9 mld zł i była niższa o 14 proc. od analogicznego okresu 2011 r. W całym ubiegłym roku łączna wartość obrotów przekroczyła 250 mld zł, co dawało średni dzienny obrót na poziomie 997 mln zł. W tym roku łącznie z kwietniowymi sesjami jest to niewiele ponad 800 mln zł. Skąd tak duża dysproporcja?

– Inwestorzy od dłuższego czasu unikają aktywów niosących ze sobą duże ryzyko. Niskie obroty w tym miesiącu, tak jak w poprzednich, są powodowane brakiem kapitału. Informacje gospodarcze dotyczące Polski, ale co ważniejsze rynków europejskich czy azjatyckich, nie zachęcają do inwestowania w akcje – mówi Artur Bobołowicz, doradca inwestycyjny Grupy Ubezpieczeniowej Europa.

Zdaniem analityków naszej giełdzie szkodzi w tym momencie przede wszystkim niepokój o los Hiszpanii oraz innych krajów peryferyjnych. Nastroje na rynkach psują także mieszane dane makroekonomiczne. W tygodniu inwestorów rozczarowały m.in. kiepskie dane wskaźnika PMI dla przemysłu czołowych gospodarek świata. Również wieści z Polski nie rozpieszczały ostatnio inwestorów. Produkcja przemysłowa okazała się znacznie niższa od prognoz. W marcu wzrosła ona o 0,7 proc. podczas gdy analitycy prognozowali odczyt na poziomie 4,7 proc. W opinii Witolda Wrońskiego, doradcy inwestycyjnego BNP Bank Paribas, na naszym rynku wciąż także brakuje największych graczy.

– Przyczyn niskich obrotów w kwietniu doszukiwałbym się w braku zainteresowania akcjami polskich przedsiębiorstw ze strony inwestorów instytucjonalnych. Przede wszystkim, w ostatnim czasie bardzo zmniejszyła się aktywność na warszawskim parkiecie inwestorów zagranicznych – tłumaczy Wroński.

Ci na razie zamiast akcji preferują polskie papiery dłużne. Na ubiegłotygodniowym przetargu Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje dwuletnie za 1,44 mld zł i czteroletnie za ponad 6 mld zł przy popycie odpowiednio 4,5 mld zł i 10,8 mld zł.

Tak duże zainteresowanie papierami skłoniło ministerstwo do przeprowadzania aukcji uzupełniającej. O tym, jak ważnymi graczami na warszawskiej giełdy są zagraniczni inwestorzy, świadczą liczby. W całym ubiegłym roku na rynku głównym odpowiadali oni za 47 proc. obrotów akcjami. Wśród brokerów zagranicznych dominowały przede wszystkim firmy z Wielkiej Brytanii oraz z Francji. Krajowe instytucje wygenerowały 35 proc. obrotów. Z kolei Inwestorzy indywidualni odpowiadali za 18 proc. handlu.

Krajowe instytucje mają za mało pieniędzy

Braku zagranicznych inwestorów nie są w stanie zrekompensować krajowe instytucje. Mimo że od początku roku do polskich funduszy akcyjnych wpłacono o 461 mln zł więcej niż z nich wypłacono, to wielu inwestorów wciąż ma nie najlepsze doświadczenia z giełdą i wstrzymuje się przed inwestycjami w akcje.

– To nie jest ten moment, w którym inwestorzy indywidualni łaskawie spoglądają na giełdę. Doświadczenia z ubiegłego roku, które dla większości z nich zakończyły się stratami i uszczupleniem portfela, są wspierane przez straszenie kryzysem w mediach. Inwestorzy instytucjonalni, gównie OFE, także mają ograniczone środki, które mogłyby lokować na giełdzie – mówi Bobołowicz. Na GPW wciąż najchętniej handluje się akcjami spółek wchodzących w skład indeksu WIG20. W tym roku obrót nimi stanowi blisko 76 proc. całości handlu. W 2011 r. było to ponad 76,6 proc.

Przyszłość nie taka pewna

Czy w kolejnych miesiącach inwestorzy wrócą do handlu akcjami? Analitycy podkreślają, że zwiększenie obrotów jest możliwe, ale potrzebne są do tego jednoznaczne sygnały np. w postaci danych makro, bądź też kolejnych działań banków centralnych.

– Większość uczestników zajęła pozycje na rynku i czeka na rozwój sytuacji. Mamy trend boczny i tak małe obroty są dla takiego trendu charakterystyczne. Jeżeli będziemy dochodzić do granicznych wartości wyrysowanego trendu przy próbie wybicia, obroty na pewno wzrosną – mówi Jarosław Janusz, makler z Noble Securities. – Do wzrostu obrotów dojdzie również wówczas, gdy na globalnych rynkach nastąpią gwałtowne zmiany. Klienci detaliczni wykazują obecnie większe zainteresowanie emisjami obligacji korporacyjnych niż inwestowaniem w akcje. Z kolei inwestorzy instytucjonalni czekają na przepływy finansowe, które mogliby kierować na rynek akcji – dodaje.

Nie brakuje jednak i bardziej pesymistycznych głosów. Artur Bobołowicz podkreśla, że w najbliższym czasie raczej nie ma co liczy na szybką poprawę sytuacji. – Patrząc na przyszłe okresy nie możemy się spodziewać znaczącej poprawy. Nie ma co liczyć na inwestorów zagranicznych, którzy zmagają się z kryzysem na wielu rynkach, a nasza giełda nie dostarcza im przekonujących argumentów. Pamiętajmy, że Polska ciągle jest postrzegana jako rynek wschodzący – dodaje.

[email protected]

Opinie

Marcin Szortyka, zarządzający ING TFI

Ubiegły tydzień był piątym z kolei, podczas którego wartość obrotów akcjami z WIG w żadnym dniu nie przekroczyła miliarda złotych. To mało, a niestety niskie wolumeny to szczególnie duży problem dla inwestorów instytucjonalnych, którzy muszą liczyć się z płynnością posiadanych aktywów. Co więcej, sygnały napływające z pozostałych europejskich i amerykańskich parkietów wskazują, że spadające obroty to nie tylko problem polskiego rynku, ale wszystkich parkietów na świecie. Przyczyn takiego stanu rzeczy należałoby szukać w ogólnej niepewności odnośnie do gospodarek i mieszanych ostatnio danych makro. Ponadto im mniej obrotów, tym trudniej o satysfakcjonujące ceny, a to jeszcze bardziej zmniejsza handel, tworząc zamknięty krąg.

Jarosław Lis, zarządzający BPH TFI

Spadek obrotów widoczny jest na wszystkich rynkach akcyjnych, w tym również rozwiniętych. Na GPW w dużej mierze można to wytłumaczyć „dereformą" OFE oraz mniejszą aktywnością inwestorów zagraniczn- ych. Słuszne, ale mało profesjonalne wprowadzenie podatku od kopalin oraz prywatyzacja przez nacjonalizację skutecznie wystraszyły tę grupę. Wystarczy spojrzeć, jaki udział w indeksach mają spółki z udziałem Skarbu Państwa. Dla inwestorów zagranicznych stało się to poważnym czynnikiem ryzyka. Jednak najważniejszym czynnikiem wpływającym na spadek obrotów jest fakt, że znajdujemy się w bessie. To jest jeden z ważniejszych sygnałów świadczących o zbliżaniu się do dna koniunktury. Dla doświadczonych inwestorów powinien on być sygnałem o wyczer- pywaniu się podaży i zbliżania czasu akumulacji akcji.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy