Kłopoty powodują polaryzację rynku.

Ostatnie negatywne informacje płynące z rynku obligacji korporacyjnych, dotyczące m. in. upadłości spółek z branży budowlanej, które posiadały wyemitowane i uplasowane wśród polskich inwestorów instytucjonalnych obligacje, wzmogły dyskusję na temat oceny wiarygodności kredytowej emitentów papierów dłużnych – zarówno ze strony potencjalnych nabywców, jak i oferujących (agentów emisji) plasowane obligacje.

Aktualizacja: 19.02.2017 00:35 Publikacja: 28.07.2012 06:00

Jarosław Riopka specjalista ds. instrumentów dłużnych departament skarbu i rynków kapitałowych Espir

Jarosław Riopka specjalista ds. instrumentów dłużnych departament skarbu i rynków kapitałowych Espirito Santo Investment Bank. fot. archiwum

Foto: Archiwum

Potrzebne analizy

Bardzo dynamiczny rozwój rynku obligacji korporacyjnych w Polsce w ostatnich latach skłania inwestorów instytucjonalnych, którzy strategicznie i długoterminowo myślą o inwestowaniu środków w tego typu instrumenty, do tworzenia w ramach swoich struktur stanowisk zajmujących się wyłącznie oceną i monitorowaniem ryzyka kredytowego oraz zarządzania portfelem obligacji korporacyjnych. Na rynku widać również rozwój pierwszych otwartych funduszy inwestycyjnych inwestujących w obligacje korporacyjne. Kierunek rozwoju rynku jest jak najbardziej słuszny, niemniej powinien być wspierany przez dogłębną analizę projektów przez samych oferujących emisje obligacji.

Zminimalizować ryzyko

Oferujący (agenci emisji) komercyjne papiery dłużne, plasując na rynku emitentów obligacji o podwyższonym ryzyku kredytowym, są narażeni na ryzyko reputacyjne, które bardzo często jest przez te podmioty niedoszacowane. Agenci emisji, którzy posiadają kapitałowe możliwości obejmowania przynajmniej części oferowanych obligacji (tzw. underwriting), uwiarygodniają proces samym faktem własnej inwestycji w oferowane obligacje, jednak jednocześnie narażają się na ryzyko kredytowe danego emitenta. W związku z tym, w celu minimalizacji obydwu rodzajów ryzyka (reputacyjnego i kredytowego), bardzo istotną kwestią jest wnikliwa analiza i ocena kredytowa projektu (w szczególności zdolności emitenta do generowania przepływów pieniężnych umożliwiających regulację zobowiązań w przyszłości, a także efektywności ustanowionych zabezpieczeń w terminie zapadalności obligacji), zanim zostanie on skierowany jako propozycja nabycia do inwestorów instytucjonalnych.

Oprócz konieczności wnikliwej analizy kredytowej obligacji kluczowym aspektem jest monitorowanie standingu finansowego emitenta po zakończeniu emisji i przydziale obligacji, aż do dnia ich wykupu.

W przypadku emitentów będących spółkami publicznymi dostęp do informacji finansowych nie stanowi zazwyczaj problemu. Również emitenci nieposiadający żadnych swoich instrumentów notowanych na rynku regulowanym lub ASO powinni umożliwiać swoim obligatariuszom jak najszerszy dostęp do okresowej informacji finansowej (przede wszystkim do raportów rocznych, półrocznych, kwartalnych i/lub sprawozdań GUS, takich jak F01).

Jak najmniej informacji

Jeśli przyjrzymy się emitentom wprowadzającym swoje obligacje na rynek Catalyst, można zaobserwować, że mimo obowiązujących przepisów oraz regulaminów kształtujących ten rynek wielu emitentów stosuje strategię minimalnego informowania rynku o swojej działalności i sytuacji finansowej. Ograniczają się do zakresu informacji narzuconego przez przepisy prawa, nie traktując obligatariuszy jak partnerów biznesowych. Ma to swoje odzwierciedlenie w jakości publikowanych raportów bieżących i okresowych oraz w dokumentach i notach informacyjnych, które są upubliczniane przy wprowadzaniu instrumentów dłużnych do obrotu.

Dwa bieguny

Patrząc na rozwój rynku obligacji korporacyjnych w Polsce, można zauważyć, że po ostatnich upadłościach emitentów i problemach z wykupem obligacji następuje swoista polaryzacja. Na jednym biegunie znajdują się emitenci o silnym standingu i reputacji, którzy nie mają i nie będą w najbliższej przyszłości mieć problemów z pozyskaniem finansowania dłużnego po relatywnie atrakcyjnym koszcie finansowania (np. PKO BP, PKN ORLEN, PGNiG). Na drugim znajdziemy emitentów, którzy aby pozyskać jakiekolwiek finansowanie z rynku obligacji korporacyjnych, będą musieli zaoferować kupon znacząco ponad WIBOR, przekraczający często 600–800 punktów bazowych. Przy tak wysokim koszcie finansowania istotnie rośnie ryzyko braku możliwości obsługi zadłużenia. W takim wypadku inwestorów instytucjonalnych nie zachęci nawet hipoteka lub zastaw rejestrowy na poziomie powyżej wartości nominalnej emisji obligacji. W przypadku upadłości emitenta, a co za tym idzie, natychmiastowej wymagalności wierzytelności z tytułu wyemitowanych obligacji zła prasa oraz odpisy z tytułu zaangażowania w obligacje upadłego emitenta są na tyle zniechęcające, że nawet wysoka marża oraz bogaty pakiet zabezpieczeń może nie rekompensować potencjalnego ryzyka wynikającego z inwestycji.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy