Potwierdzają się czarne scenariusze przedstawicieli domów maklerskich. III kwartał roku nie przyniósł przełomu na giełdach, co w połączeniu ze słabym rynkiem IPO przekłada się na coraz gorszą kondycję finansową brokerów.
Sytuacja jest trudna
Ipopema Securities, specjalizująca się w obsłudze inwestorów instytucjonalnych, miała w III kw. zaledwie 419 tys. zł zysku netto przypadającego akcjonariuszom jednostki dominującej. W porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej oznacza to znaczny regres. Wtedy broker zarobił 11,3 mln zł. Na słabszych wynikach Ipopemy zaważyły przede wszystkim zmniejszające się przychody z działalności maklerskiej. Te w III kw. 2012 r. wyniosły 9,3 mln zł. W tym samym czasie w 2011 r. było to 21,5 mln zł.
Nie zachwycają także wyniki innych graczy. Zysk brutto w III kw. DI BRE Banku wyniósł 3,7 mln zł. Rok temu było to 10,1 mln. Co gorsza jednak wynik ten jest również słabszy od tego z II kwartału tego roku. Wtedy to zysk brutto brokera wyniósł 4,2 mln zł. Podobną tendencję można zaobserwować także w przypadku Domu Maklerskiego Citi Handlowy. W III?kw. jego zysk netto wyniósł zaledwie 1 mln zł. W II kw. były to niecałe 2 mln zł.
– Wyniki branży po III kw. są słabe, co jest bezpośrednią konsekwencją bardzo niskiej aktywności klientów. Sytuację pogarsza dodatkowo niewielka ilość i wartość transakcji IPO i SPO. Działalność brokerów na rynku wtórnym od zawsze generuje największą część dochodów i nie zastąpią tego żadne inne źródła – podkreśla Jarosław Kowalczuk, prezes DI BRE. Jak twierdzi, sentyment dla inwestycji giełdowych nie jest sprzyjający pomimo całkiem przyzwoitego wzrostu indeksów.
– Jest to oczywiście rezultat problemów ekonomicznych większości gospodarek oraz atrakcyjnych stóp zwrotu z instrumentów pozbawionych ryzyka (obligacje skarbowe, depozyty). Uważam jednak, że aktualne poziomy aktywności klientów są na tyle niskie, że można oczekiwać ich poprawy. Katalizatorami potencjalnego wzrostu zainteresowania inwestycjami giełdowymi może być istotny spadek oprocentowania depozytów oraz pozytywne rezultaty stymulacji monetarnej, w szczególności w Europie – tłumaczy Kowalczuk.