Akcje w kolejnych kwartałach też powinny dać zarobić

Charles Stewart. Z wiceszefem bankowości inwestycyjnej Morgan Stanley na Europę, Bliski Wschód i Afrykę rozmawiają Zuzanna Reda-Jakima i Jakub Kurasz

Aktualizacja: 13.02.2017 03:16 Publikacja: 12.12.2012 05:00

Charles Stewart

Charles Stewart

Foto: Archiwum

Jaka przyszłość czeka Europę?

Nie przewidujemy rozpadu strefy euro ani wyjścia z niej Grecji. Spodziewamy się natomiast stopniowej integracji fiskalnej i politycznej krajów Unii, jednakże proces ten z pewnością nie będzie łatwy. Dużym wyzwaniem będzie na pewno stopa bezrobocia oraz debaty odnośnie do suwerenności politycznej czy procesy separatystyczne np. w Hiszpanii. Pozytywne jest natomiast uspokojenie się rynków po czerwcowym wystąpieniu Mario Draghiego. Zwiększa to zaufanie zarówno konsumentów, jak i inwestorów.

Perspektywy zatrudnienia nie są jednak w Europie dobre.

Szczególnie trudna sytuacja jest w sektorze finansowym. Z naszej perspektywy jednak nie jest to zagrożeniem, a może wręcz przeciwnie. Przeprowadzenie procesów restrukturyzacji może w znacznym stopniu poprawić kondycję finansową banków.

Czy teraz jest moment na kupno czy sprzedaż akcji?

Inwestycje w akcje rosną na znaczeniu m.in. z uwagi na to, że na poziomie europejskim obligacje są wyjątkowo nisko oprocentowane. Zatem kupno papierów rządowych przy często zerowym oprocentowaniu jest znacznie mniej opłacalne niż inwestycja w udziały spółek, które wypłacają dywidendy, a dodatkowo dają realną szansę na zysk w przypadku wzrostu kursu. Spodziewam się, że w nadchodzących kwartałach atrakcyjność inwestycji w akcje będzie się utrzymywać. W Europie w ostatnim roku widać średnio 8–9-proc. zwroty z inwestycji w akcje, dodając do tego wypłaconą dywidendę szacuję, że daje to zwrot 11–12-proc. Jednocześnie inwestorzy są teraz bardziej niż kiedyś ostrożni i wybiórczy. Dokładniej podchodzą do procesu due diligence, bardzo szczegółowo i krytycznie badają spółki przed podjęciem decyzji inwestycyjnej.

Perspektywy dla Polski?

Polski rynek obserwujemy od kilku lat, dlatego też zachęceni kierunkiem, w jakim zmierza, zdecydowaliśmy się na otwarcie tu naszego biura. Warszawa będzie teraz naszą główną siedzibą w regionie. Polska wyraźnie wyróżnia się na tle pozostałych krajów UE. Gospodarka ani na chwilę nie weszła w recesję, porównując z UE wzrost jest bardzo atrakcyjny, polski rynek stwarza interesujące możliwości dla inwestorów zagranicznych zarówno prywatnych, jak i publicznych. Szczególną cechą, która poważnie wyróżnia was na tle Europy, jest przedsiębiorczość społeczeństwa. Wiele polskich firm rośnie nie tylko na rynku krajowym, ale też w regionie i wcześniej czy później będą poszukiwać kapitału do rozwoju. Nawet jeśli ten i przyszły rok przebiegały pod hasłem spowolnienia gospodarczego, to jednak w porównaniu z innymi krajami idzie wam bardzo dobrze. Perspektywy na 5–10 lat wyglądają bardzo dobrze. Dynamika wewnętrznego rynku też napawa optymizmem. Dodatkowym atutem są toczące się w wielu sektorach procesy prywatyzacyjne, co oznacza, że nie zabraknie możliwości inwestycyjnych.

Czy są jakieś zagrożenia?

Patrząc na trendy makro obserwujemy ogólną tendencję inwestorów do zbytniego skupiania się i wierzenia w jeden scenariusz – zarówno pozytywny, jak i negatywny. To może doprowadzić do chybionych decyzji. Mimo pozytywnej historii makroekonomicznej, nigdy nie można wykluczyć, że nagle, z nieprzewidzianych przyczyn, spadnie zaufanie do waszej gospodarki zarówno ze strony konsumentów, jak i korporacji, które mogą wycofać się z inwestycji. Dotyczy to całej UE, co obserwujemy na przykładzie takich krajów jak Francja i Niemcy.

W Polsce obecne są już praktycznie wszystkie duże banki inwestycyjne: Goldman Sachs, Barclays, JP Morgan. Jaki jest wasz pomysł na biznes: angażowanie się tylko w duże transakcje powyżej 100 mln euro czy może schylicie się też nad tymi drobniejszymi?

Oczywiście chcemy brać udział w dużych transakcjach, tym bardziej że posiadamy zarówno doświadczenie, wiedzę, jak i zasoby ludzkie. Właśnie zakończyliśmy z sukcesem proces IPO o wartości 2,1 mld zł dla Alior Bank – największa oferta publiczna polskiej spółki prywatnej – oraz IPO rosyjskiej sieci komórkowej MegaFon warte 1,9 mld USD. Prowadziliśmy również listing PZU o wartości 8,1 mld zł w 2010 roku.

Polska nie będzie wyjątkiem, a biorąc pod uwagę, że przed nami jeszcze kilka istotnych transakcji na rynku, chcielibyśmy oczywiście w nich uczestniczyć. Jednakże wiemy, że trudno jest zbudować silny lokalny oddział, jeśli jest się zbyt wybiórczym. Jest dla nas bardzo ważne, by nasza działalność lokalna nie opierała się na jednorazowych transakcjach, ale by klienci wracali do nas wraz z rozwojem i wzrostem swoich przedsiębiorstw. Takiemu podejściu zawdzięczamy naszą silną pozycję na rynku technologicznym – byliśmy z naszymi klientami, kiedy zmieniali się z małych firm w duże korporacje.

Czy już macie na oku jakieś duże transakcje na rynku polskim?

Tak, oczywiście. Nie możemy mówić o szczegółach, jednak braliśmy udział chociażby w procesie IPO Alior Banku.

Czy to dobry moment dla firm na debiuty giełdowe?

W ostatnich dwóch latach obserwowaliśmy wyraźną zmienność rynku. Zatem aby z sukcesem przeprowadzić transakcję giełdową, trzeba być elastycznym i gotowym na debiut, gdy tylko sytuacja na rynkach jest sprzyjająca. Oczywiście wyceny nie są rekordowe, jednak jesteśmy w pozytywnym trendzie. Wyraźnie widać to w liczbie przeprowadzanych z sukcesem transakcji. Przewodziliśmy także trzem z czterech ponadmiliardowych transakcji, jakie miały miejsce w Europie w tym roku.

Czy inwestorzy nie wstrzymują się z decyzjami?

Zarówno w Europie, jak i w Stanach widać wyraźnie, że gotówki na rynku nie brakuje. W odniesieniu do Polski, zauważalne jest niewielkie wycofanie, co jest bezpośrednim skutkiem obniżenia prognoz wzrostu dla waszego kraju.

Inwestorzy przenoszą swoje zainteresowania z Polski na inne kraje?

Nie widzę zachowania rotacyjnego, które polegałoby na rezygnacji z inwestycji na jednym rynku, by zainteresować się innym. Jak mówiłem, pieniędzy generalnie na rynku nie brakuje. Kilka tygodni temu przeprowadziliśmy transakcję emisji długu dla jednego z brytyjskich banków, której wartość wynosiła 3?mld USD, a popyt wyniósł 20 mld USD. Zatem jeśli inwestorzy są przekonani do danej transakcji, brak kapitału nie jest problemem. Jednocześnie nauczyli się też cierpliwości i czekania na najlepszy moment.

Czy w przyszłym roku na rynku bankowym należy się spodziewać dużych transakcji?

Nie spodziewałbym się dużych ruchów konsolidacyjnych wśród banków. Wynika to w znacznym stopniu z tego, że zagraniczne instytucje mają w Polsce banki, które są niezwykle istotną składową ich portfela i pozbycie się ich byłoby nierozsądne z biznesowego punktu widzenia. Na poziomie europejskim wciąż jednak sporo banków musi się zdelewarować, a dodatkowo możliwość podniesienia kapitałów to atrakcyjna propozycja dla większości instytucji, nie wykluczałbym więc większych ruchów w tym zakresie. Niedawno przeprowadzaliśmy transakcję podniesienia kapitału dla banku Danska, podobnie dzieje się np. wśród banków hiszpańskich. Santander niedawno wprowadził na giełdę swój bank w Meksyku, podobne transakcje były wcześniej w Brazylii.

Kto obecnie rządzi rynkami? Azjaci, Amerykanie, Latynosi?

Przepływy kapitałowe z Azji do Europy zdobyły zbyt dużo rozgłosu, bo owszem rosną szybko, ale przy stosunkowo niskiej bazie. Wciąż największe przepływy zarówno prywatne, jak i publiczne, to transakcje transatlantyckie między Europą a USA. Zmiany oczekiwane w 2013 roku to zwiększenie się aktywności Japonii. To rynek z charakterystycznym, bardzo niskim wzrostem wewnętrznym i prawie zerowymi stopami procentowymi, ale też wyjątkowo silną walutą.

To doskonały moment na rozwój i przejęcia dla japońskich korporacji. Ostatnio np. w Polsce Meiji Yasuda przejęła wraz z niemieckim Talanxem Wartę i Europę. To trend, który może się w Europie rozwijać.

Gdzie są teraz najlepsze perspektywy inwestycyjne?

Dużą część życia pracowałem na rynkach wschodzących. W połowie lat 90. otwierałem biuro Morgana Stanleya w Brazylii. Obserwując przez 15 lat pracy, jak prężnie i dynamicznie rozwija się tamtejsza gospodarka, uważam, że to bardzo obiecujący rynek do inwestycji. Gdybym miał wskazać dwa kraje w Ameryce Południowej do zacieśnienia współpracy, byłyby to Kolumbia i Brazylia właśnie. Wymaga to co prawda wiele odwagi, którą inwestorzy często twierdzą, że mają, ale w praktyce nie zawsze tak jest.

Charles Stewart

Z bankiem Morgan Stanley  związany jest od 1994 roku. W 2006 roku stworzył biuro Morgana Stanleya w Sao Paolo, by później zostać jego szefem. Stewart jest absolwentem Uniwersytetu Yale.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy