Niesłabnącą popularnością klientów TFI, również detalicznych, cieszą się fundusze dłużne, do których wpłacono o 1 mld zł więcej niż z nich wypłacono (tylko do jednego funduszu PKO Papierów Dłużnych Plus trafiło 200 mln zł). Daje to sprzedaż netto rzędu 6,6 mld zł od początku roku. Żadna inna grupa funduszy nie cieszy się w tym roku takim zainteresowaniem.
Sprzedaż funduszy dłużnych nie maleje, podobnie jak dynamika wzrostu cen polskich obligacji skarbowych. Eksperci ostrzegają jednak, że takie tempo wzrostu cen polskiego długu będzie nie do utrzymania w przyszłym roku.
Jednocześnie, po raz pierwszy od czterech miesięcy, napływ kapitału netto odnotowały fundusze akcji inwestujące na polskim rynku – wpłacono do nich symboliczne 8 mln zł więcej niż z nich wypłacono. Znikomą skalę wpłat do funduszy inwestujących na giełdzie dobrze widać na przykładzie – jeden tylko fundusz surowcowy, inwestujący na rynku złota – Investor Gold Otwarty pozyskał w listopadzie 7 mln zł netto.
– Ciężko stwierdzić, czy dobra koniunktura trwająca od sierpnia na szerokim rynku GPW, a w przypadku WIG20 już od czerwca, i wysokie stopy zwrotu funduszy akcji zachęcą Polaków do tego typu inwestycji. W 2003 r. wystarczyło parę miesięcy zwyżek na giełdzie i pieniądze zaczęły płynąć do funduszy inwestujących w akcje. Ostatnio nie wystarczyły dwa lata – 2009 i 2010 – bardzo wysokich stóp zwrotu strategii opartych na akcjach, żeby klienci TFI zaczęli w nie inwestować – mówi Marek Mikuć, prezes Open TFI.
Jego zdaniem sytuacja jest teraz inna. – Na giełdzie mamy zwyżki, stopy procentowe maleją, a tym samym zyski z lokat bankowych, fundusze obligacji w przyszłym roku na pewno nie zarobią tak dużo jak w tym. Jeżeli tylko inwestorom zacznie powoli przechodzić trauma po stratach z lat 2007–2008, możemy się spodziewać napływów do funduszy akcji – ocenia Mikuć.