Teoretycznie miniony rok był niezwykle udany dla rynku akcji. Stopa zwrotu z indeksu WIG zupełnie nieoczekiwanie dla wielu analityków zbliżyła się do 30 proc. Problem w tym, że owa zwyżka miała wyjątkowo wybiórczy charakter. Branża deweloperów jest tego świetnym przykładem. Na wykresie obliczanego przez nas indeksu branżowego (obrazującego średnie zmiany kursów zestawionych poniżej spółek) ciężko dopatrzyć się hossy. W całym minionym roku indeks deweloperów w ogóle nie urósł (zmiana jest bliska zera). Trwająca od września fala zwyżkowa to właściwie jedynie korekta trendu spadkowego, którego początki można datować jeszcze na połowę 2010 r. Kilka miesięcy?temu indeks był bliski spadku?do dołków z przełomu lat 2008/2009.
Przeszkody na drodze
Co sprawia, że akcje deweloperów nie mogą ciągle zasmakować hossy? Wskazać można co najmniej dwa czynniki. Pierwszy z nich ma charakter fundamentalny. Rzecz w tym, że od pięciu lat sektor nieruchomości jest w cyklicznej fazie słabej koniunktury, która stanowi swoiste odpokutowanie ekscesów z czasów wcześniejszego boomu na tym rynku. Przykładowo, posługując się danymi dotyczącymi ofert sprzedaży mieszkań publikowanymi przez serwisy internetowe, można szacować, że średnie ceny w Warszawie na rynku wtórnym obniżyły się w ostatnich latach o kilkanaście procent (po uwzględnieniu inflacji spadek jest odpowiednio większy).
Czynniki, które miały ożywczy wpływ na gospodarkę w latach 2010–2011, nie przełożyły się na wyraźną poprawę koniunktury w nieruchomościach, zaś trwające obecnie spowolnienie gospodarcze na nowo przyczynia się do pogłębienia dekoniunktury w tej branży. Trwający spadek stóp procentowych, czyli czynnik tradycyjnie korzystny dla popytu na nieruchomości, ściera się z pogarszającą się sytuacją na rynku pracy.
Akcje deweloperów nie mogą zasmakować hossy także z innego powodu. Zdecydowana większość spółek z tej branży nie należy do największych pod względem kapitalizacji, tak więc jest raczej poza kręgiem zainteresowania krótkoterminowego kapitału zagranicznego. O ile wielka hossa w branży w latach 2006–2007 była napędzana przez napływ kapitałów inwestorów indywidualnych do funduszy inwestycyjnych, to teraz takich napływów nie ma.
Wszystko to sprawia, że trudno o natychmiastowy przełom w sektorze, mimo poprawy koniunktury na całym rynku akcji. Co innego, jeśli chodzi o długi horyzont inwestycyjny. Na rynkach rozwiniętych sektor nieruchomości jest bardzo istotnym segmentem gospodarki i nie inaczej będzie w naszym kraju. Deweloperzy jako branża długoterminowo powinna korzystać na wzroście gospodarczym. Względnie niskie wyceny akcji (przytłaczająca większość spółek notowana jest ze wskaźnikami cena/wartość księgowa poniżej jedności) świadczyć mogą o tym, że słaba koniunktura jest już w cenach.