Pozycja otwarta. Wzrok wbity w ekran monitora. Trwa baczna obserwacja skaczących na wykresie słupków. Co chwila rzut oka na wartość otwartej pozycji. Niestety, wskazówka jest już poniżej zera, a kurs wciąż pikuje. To nie był dobry moment na długą pozycję. Można było przewidzieć, że będzie dalej spadać. Zamykamy pozycję i przesiadka „na krótką". Bo trzeba się odegrać... Tak w przybliżeniu może wyglądać „foreksowy rytuał". Przyklejeni do wykresu jak w transie śledzimy ruchy cen. Przecież w grze są prawdziwe pieniądze. One grają na ekranie, a w głowie rozgrywa się emocjonalna bitwa. Stany euforii przeplatają się z rozczarowaniem. Sytuacja idealna, by podejmować wiele pochopnych decyzji. Sytuacja idealna, by „zachorować" na overtrading, czyli niepotrzebne zawieranie nadmiernej liczby transakcji.
Jest to przypadłość, która dotyka większości, jeśli nie wszystkich początkujących graczy. Dotyka też sporej części tych, którzy z foreksem znają się od lat. Nieleczona może prowadzić do wielu zaburzeń, w tym najgorszego – bankructwa.
Zapanuj nad głową, nie nad rynkiem
Dlaczego mamy skłonności do zawierania wielu nieprzemyślanych transakcji? Źródło problemu, jak zwykle, leży gdzieś w naszych głowach. W dużym uproszczeniu polega na niekontrolowaniu własnych emocji. W przykładowym „rytuale" z początku artykułu, inwestor skacze z pozycji długiej na krótką tylko dlatego, że chce jak najszybciej się odegrać. Kłania się więc zasadniczy problem – nieumiejętność przyznania się do błędu. Zamiast oswoić się ze stratą, próbujemy od razu wyjść na zero. W międzyczasie znajdujemy w swojej głowie wiele usprawiedliwień, że nasze działanie jest słuszne. Tymczasem racjonalne byłoby odpuścić sobie „skakanie" i grać konsekwentnie tak, jak nakazuje nam strategia (o ile takową posiadamy). Niestety, w emocjonalnym uniesieniu nie ma miejsca na chłodną analizę sytuacji.
Chęć szybkiego odrobienia strat to tylko jeden z mechanizmów prowadzących do overtradingu. Choroba pojawia się również wtedy, gdy sporo zarabiamy i czujemy się już tak pewni siebie, że w każdym momencie wyczuwamy dogodną okazję do zajęcia pozycji. Wydaje nam się, że wszystko, czego dotkniemy, zamieni się w złoto. Zaczynamy więc szukać okazji na niższych interwałach czasowych albo przeglądać inne, nieanalizowane dotąd rynki. Szybko zapominamy o zarządzaniu ryzykiem i nie dopuszczamy myśli o potencjalnych stratach. W tym przypadku gubi nas nadmierna pewność siebie, czyli przerośnięte inwestycyjne ego.
Do overtradingu może też prowadzić pozostawanie poza rynkiem i śledzenie „na sucho" zmian kursów. Czasami, gdy nasza strategia nie daje sygnałów otwarcia pozycji, zmuszeni jesteśmy do inwestycyjnej absencji. Ale patrząc na kreski widzimy, jak kolejne okazje mijają i wydaje nam się, że łatwe pieniądze przechodzą koło nosa. Bezczynność i brak zysków irytują, więc robimy wyjątek od reguły i wchodzimy na rynek.