O godz. 10 zaczęła się konferencja ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza. W ciągu kilku minut WIG20 odrobił straty. Rynek poznał bowiem pierwszą z trzech proponowanych zmian dotyczących likwidacji tylko portfela obligacji OFE. Później inwestorzy poznali kolejne dwie propozycje. I na parkiecie przestało być wesoło.
– Sesja pokazała, co może się dziać w najbliższym czasie na polskiej giełdzie: nasz rynek popadł w stagnację, podczas gdy na rynkach europejskich trwały silne zwyżki. Najbardziej prawdopodobna jest w najbliższym okresie konsolidacja z możliwością powolnego obsuwania się rynku – przewiduje Piotr Rogowski z Money Makers.
W szczegółach, pierwsza rekomendacja zakłada umorzenie wszystkich obligacji zakupionych do tej pory przez OFE i zapisanie środków na subkoncie w ZUS. OFE tym samym nie mogłyby inwestować w skarbowe papiery dłużne. Dwa kolejny warianty opierają się na „dobrowolności". W pierwszym rozwiązaniu płatnicy składek mieliby sami decydować, czy nadal chcą być uczestnikami otwartych funduszy emerytalnych czy też ich składka i aktywa mają być w całości przekazane do ZUS. Kolejna opcja to tzw. dobrowolność plus. Ubezpieczony w tym wariancie miałby do wyboru dwa rozwiązania. Jedno z nich polegałoby na przekazaniu całej składki, czyli 19,52 proc., do ZUS. Druga opcja miałaby polegać na przekazaniu jedynie części składki do ZUS. Jej wysokość miałaby wynosić 17,52 proc. Pozostała część składki emerytalnej, czyli 2 proc. wraz z dodatkowymi 2 proc., miałaby być przekazywana do funduszy.
Ludzie rynku kapitałowego na pomysłach rządu nie zostawiają suchej nitki.
– Wprawdzie jeden z wariantów wydaje się korzystny dla GPW (umorzenie obligacji, minimalne podwyższenie składki i zakaz inwestycji w obligacje, co zwiększy realny poziom nowych środków kierowanych na GPW), ale pewnie i on zostanie „poprawiony" o dobrowolność (w ostatniej chwili?) – mówi Marcin Materna z Millennium DM.