Do ostatniego testu, który odbył się w kwietniu, przystąpiło 289 chętnych. Zdało go 50 osób. Niewykluczone, że kolejne egzaminy będą cieszyły się coraz mniejszą popularnością. Wszystko za sprawą Ministerstwa Sprawiedliwości, które pracuje nad III transzą ustawy deregulacyjnej. Mają w niej się znaleźć m.in. maklerzy oraz doradcy inwestycyjni. Ministerstwo chce, aby zaliczony egzamin organizowany przez KNF nie był jedyną drogą do uzyskania licencji maklerskiej. Tę dawałaby także trzyletnia praktyka bądź też ukończenie odpowiednich studiów.
– Obecna propozycja budzi szereg kontrowersji. Osoba wpisywana na listę maklerów lub doradców na podstawie samego stażu zawodowego może nie orientować się w podstawowych regulacjach dotyczących rynku kapitałowego lub będzie je znała tylko wyrywkowo. Może też nie zadać sobie trudu zapoznania się z zasadami etycznymi obowiązującymi w tym zawodzie – tłumaczy Paulina Rudolf, makler BM BNP Paribas Polska. Jak dodaje, również rozwiązanie dające możliwość uzyskania licencji dzięki studiom budzi wątpliwości.
– Zakres tematyczny studiów wyższych na kierunkach ekonomicznych w najlepszym przypadku w połowie pokrywa się z zakresem egzaminu dla maklerów. W większości przypadków studia ekonomiczne jedynie w niewielkim stopniu przygotowują do wykonywania zawodu. Zawód maklera papierów wartościowych wymaga opanowania specjalistycznej wiedzy, która powinna być weryfikowana w sposób jednolity – tłumaczy Rudolf. Dlatego też, jak dodaje, proponowane zmiany nie powinny wejść w życie.
– Gdyby się tak jednak stało, wiele osób pragnących zacząć swoją karierę na rynku kapitałowym i tak będzie prawdopodobnie podchodzić do egzaminów, ponieważ to pozwala im wyróżnić się na rynku pracy i dzięki temu znajdują zatrudnienie w instytucjach finansowych – tłumaczy.