Po co się zastanawiać, jak zarządzać aktywami OFE, które mają trafić do ZUS, skoro żadna decyzja nie została jeszcze podjęta?
Przyjmujemy, że decyzja polityczna już zapadła i zastanawiamy się teraz, jak ograniczyć jej negatywne konsekwencje.
Dlaczego uważacie, że już zapadła?
Wszystkie zaproponowane przez rząd „warianty" prowadzą w gruncie rzeczy – w dłuższym lub krótszym terminie – do tego samego skutku: ograniczenia do minimum roli funduszy emerytalnych jako inwestorów giełdowych. Widać więc, że rząd się nie zastanawia, co zrobić, tylko jak to zrobić. Wiele istotnych aspektów natury technicznej i prawnej nie zostało w ogóle przeanalizowanych – np. konieczność ogłaszania wezwań, jeżeli właścicielem akcji OFE stanie się państwo. Naszym zdaniem kluczowe jest zakomunikowanie rynkowi sposobu i skali spieniężania aktywów funduszy emerytalnych w celu pokrycia niedoborów w ZUS. Chodzi o deklarację, że np. począwszy od roku 2015 będzie sprzedawane co roku 2 proc. akcyjnego portfela OFE. Średnia stopa dywidendy portfeli OFE wynosi 4–5 proc. Łącznie z tą dość skromną sprzedażą akcji funduszy emerytalnych rzędu 2 proc. rocznie, z około 100 mld portfela akcji OFE, ZUS dostawałby co roku ok. 6–7 mld zł. W porównaniu z ofertami Skarbu Państwa, który czasem sprzedaje akcje za ponad 10 mld zł rocznie – te 2 proc, czyli 2 mld zł, to niewiele. Dlatego podaż tych rozmiarów nie powinna grozić nadmiernym „nawisem". Jest jeszcze drugi aspekt zmian – w zależności od przyjętego wariantu, OFE ograniczą działalność lub znikną ze strony popytowej. Ma to swoje złe strony, ale i dobre. Złe dlatego, że OFE były tym podmiotem, który pomagał przy prywatyzacjach, wspierał rozwój przedsiębiorstw, dostarczając kapitał. Krytycy funduszy mogą oczywiście powiedzieć, że bywały oferty, które nie polegały na emisji nowych akcji, tylko na sprzedaży udziałów przez dotychczasowych właścicieli. Stąd krytyka, że w takich sytuacjach OFE dostarczały kapitał dotychczasowym udziałowcom, którzy przeznaczali go np. na konsumpcję. I dobra strona zmian byłaby taka, że bez OFE z polskiego rynku akcji zniknie „premia", z którą są notowane nasze spółki.
Podaż akcji OFE rzędu 2 mld zł rocznie nie powinna grozić nadmiernym „nawisem". Oferty SP są często większe