Na głowę Polaka przypada zaledwie 15 proc. unijnej średniej aktywów. Nawet jeśli utrzymamy jedno z najszybszych w krajach wspólnoty tempo wzrostu aktywów, dogonienie średniej UE zajmie nam aż 27 lat – wynika z II edycji raportu Polak Oszczędny 2013, przygotowanego przez ekspertów banku BGŻOptima.
W tegorocznym raporcie „Polak Oszczędny 2013 – w poszukiwaniu zysku" eksperci BGŻOptima zwracają uwagę na fakt, że choć pod względem poziomu zgromadzonych oszczędności szybko odrabialiśmy w ostatnich 10-ciu latach straty w stosunku do innych krajów UE, wciąż oszczędzamy zdecydowanie mniej, niż moglibyśmy. – Poziom zgromadzonych aktywów na osobę nie tylko nie dorównuje krajom tzw. „starej Europy". Oszczędziliśmy mniej, niż obywatele krajów takich jak Czechy, Słowacja, Łotwa czy Węgry – mówi Piotr Grzybczak, dyrektor zarządzający banku BGŻOptima.
Niechęć Polaków do oszczędzania najlepiej ilustruje poziom stopy oszczędzania. Wskaźnik ten mówi o tym, jaki procent dochodów w danym gospodarstwie domowym jest odkładany. – W Polsce jest to obecnie zaledwie ok. 0,1 proc. A to i tak dobry wynik biorąc pod uwagę fakt, że od 2011 roku wartość ta była ujemna. Wynika to ze spadku dochodu do dyspozycji oraz utrzymywania się konsumpcji na podobnym poziomie. Mamy jednak nadal dużo do nadrobienia, aby osiągnąć poziom innych krajów UE – mówi Piotr Grzybczak. Przykładowo w Niemczech stopa oszczędzania wynosi 10,3 proc. Również Czesi zostawiają nas daleko w tyle – tam wartość ta wynosi aż 9,4 proc. – Pewnym pocieszeniem może być fakt, że Polska jest jednym z tych krajów, w których dynamika wzrostu aktywów mimo wszystko należała w ciągu ostatnich 10 lat do najszybszych. Pod tym względem ustępujemy tylko Litwinom i Słowakom – mówi Grzybczak. – Nawet jednak utrzymując aktualne tempo wzrostu, nasze aktywa mają szansę osiągnąć średnią dla UE dopiero za 27 lat – dodaje.
Od bardziej dojrzałych gospodarek różni nas też istotnie skłonność do oszczędzania długoterminowego. Większość oszczędności odkładanych z myślą o odległej przyszłości w Polsce stanowią te zgromadzone w OFE (ok. 75 proc.), drugie w kolejności są rezerwy ubezpieczeniowe (ok. 20 proc.). Myśląc o emeryturze polegamy więc głównie na obowiązkowych rozwiązaniach. – Aż 98 proc. oszczędności, które mają służyć nam po zakończeniu życia zawodowego znajduje się w obowiązkowych OFE. Dobrowolnie gromadzone środki stanowią jedynie około 2 proc., z czego większość jest ulokowana na Indywidualnych Kontach Emerytalnych (IKE). IKZE, rozwiązanie, które zostało wprowadzone na początku 2012 roku, obecnie ma całkowicie marginalne znaczenie (0,02 proc. aktywów) – mówi Piotr Grzybczak, dyrektor zarządzający banku BGŻOptima.
Autorzy raportu zwracają uwagę, że o motywację do oszczędzania jest dziś wyjątkowo trudno. Na skutek rekordowo niskich stóp procentowych oferty depozytów wyglądają zdecydowanie mniej imponująco, niż jeszcze rok temu. W wakacje 2012 r. średnie oprocentowanie pięciu najlepszych lokat 12-miesięcznych wynosiło ponad 6,3 procent. W drugiej połowie tego roku pięć najlepszych rocznych lokat dostępnych na rynku dawało średnio 3,4 procent. Niemniej jednak to depozyty były w ostatnim roku najszybciej rosnącą klasą aktywów w Polsce (w czerwcu mieliśmy na nich ok. 538,7 mld zł, o prawie 42 mld zł więcej, niż rok wcześniej). Uwagę zwraca fakt, że kosztem lokat, nasze pieniądze wędrowały przede wszystkim na depozyty bieżące, czyli np. konta oszczędnościowe. W połowie ubiegłego roku ich udział w wolumenie depozytów wynosił ok. 47 proc. Na koniec czerwca tego roku stanowiły już dokładnie połowę (ok. 270,3 mld zł).