Windykatorzy coraz śmielej myślą o podbojach zagranicznych.
– Jeszcze w tym roku chcemy wejść do Hiszpanii – deklaruje Piotr Krupa, prezes firmy Kruk. Niewykluczone, że na tym spółka nie poprzestanie. W orbicie jej zainteresowań są również Turcja i Rosja. Na razie przedstawiciele spółki nie ujawniają, czy zdecydują się na zagraniczną ekspansję poprzez akwizycję, czy też budowanie biznesu od podstaw.
– Na rynkach zagranicznych, o których myślimy, działa wiele podmiotów. Badamy, czy spełniają one nasze oczekiwania. Ostateczne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły – mówi Krupa. Wyjście za granicę dla Kruka nie byłoby niczym nowym. Spółka jest już obecna w Rumunii oraz w Czechach i na Słowacji. W I półroczu wypracowała na tych rynkach niemal 83 mln zł przychodów, z czego aż 71,1 mln zł przypadło na Rumunię. Wciąż jednak to Polska jest dla Kruka głównym obszarem działalności. Przychody z rodzimego rynku wyniosły 116,1 mln zł. Wynika to m.in. z faktu, że Polska wciąż jest największym rynkiem windykacyjnym w naszej części Europy. Według szacunków Kruka w tym roku podaż portfeli sięgnie na naszym rynku około 10 mld zł.
– Spodziewamy się, że spółki windykacyjne wydadzą w tym roku na zakupy około 1–1,1 mld zł, czyli podobnie jak w roku ubiegłym – mówi Krupa. Jak dodaje, banki oprócz wierzytelności konsumenckich powoli zaczynają się także pozbywać złych długów hipotecznych.
– Kupiliśmy pierwsze takie wierzytelności. Zarówno banki, jak i firmy windykacyjne dopiero uczą się tego biznesu – mówi Krupa. W I półroczu wrocławska spółka zarobiła na czysto 50,7 mln zł, o 57 proc. więcej niż rok temu.