Specjaliści z nowymi derywatami wiążą duże nadzieje. Powód? Mają one służyć przede wszystkim zabezpieczeniu ryzyka stopy procentowej czy też stosowaniu strategii arbitrażowych. Sukces nowych instrumentów wcale jednak nie jest przesądzony, tym bardziej że nie sprzyjają mu obowiązujące regulacje.
Nowe rozdanie
Giełda do obrotu wprowadzi kontrakty na 1-, 3- i 6-miesięczny WIBOR. W sumie handlować będzie można 30 seriami tych instrumentów. Wartość nominalna futures na 1-miesięczny WIBOR wyniesie 3 mln zł, w pozostałych przypadkach – 1 mln zł. Inwestorzy dostaną do dyspozycji także kontrakty terminowe na krótko-, średnio- i długoterminowe obligacje skarbowe. Łącznie będzie dziewięć serii tych pochodnych. Wartość nominalna kontraktu to 100 tys. zł. Futures na obligacje i WIBOR będą notowane w godzinach od 9 do 17, bez fixingu na zamknięciu.
– Nowe kontrakty mają szansę przyjąć się na naszej giełdzie. Rynek OTC (pozagiełdowy – red.) zmaga się z nowymi regulacjami, tj. EMiR. To sprawia, że trzeba rozliczać się przez centralnego kontrpartnera, przez co koszty zawierania transakcji rosną. To oczywiście skłania do szukania rozwiązań, na czym może zyskać GPW – mówi Błażej Wajszczuk, członek zarządu stowarzyszenia rynków finansowych ACI Polska. Jego zdaniem dużym zainteresowaniem będą cieszyć się przede wszystkim kontrakty na WIBOR.
– W Polsce stawka WIBOR jest podstawą dla większości kredytów bankowych, tak więc potencjalna grupa zainteresowanych i świadomych ryzyka klientów jest duża – tłumaczy. O ile futures na WIBOR będą nowością na naszym rynku, tak kontrakty na obligacje skarbowe powracają po prawie sześciu latach nieobecności. W latach 2005–2007 r. inwestorzy mogli handlować futures na pięcioletnie obligacje skarbowe. Nie cieszyły się jednak popularnością. W 2007 r. obrót nimi wyniósł niecałe 400 mln zł, co było dostatecznym argumentem, by wycofać je z obrotu. Czy tym razem historia się powtórzy?
– Oczywiście ciężko w tej chwili przesądzać czy wprowadzane instrumenty będą się cieszyć dużą popularnością. Na pewno startujemy ze znacznie większą ilością kontraktów niż w 2005 r. Będziemy mieli kontrakty oparte na dobrym indeksie referencyjnym oraz na dobrych koszykach obligacji. To jest szansa dla naszego rynku. Jeśli rynek zobaczy, że jest płynność, są dobre ceny, to mamy szansę rozwinąć ten segment – mówi Bartłomiej Małocha z BRE Banku.