Zgłosiło się do niego zaledwie 165 osób. Mimo że zdaniem specjalistów licencja maklerska wciąż ma dużą wartość na rynku, to tak małego zainteresowania egzaminem nie było już dawno. Liczba zgłoszeń jest najniższa od października 2006 r., kiedy zdających było 93. W kwietniu tego roku do testu podeszło 289 osób. Rekord padł w marcu 2010 r., kiedy do egzaminu przystąpiło 488 osób. Egzamin odbywa się dwa razy w roku. Średnio zdaje go 15 proc. osób. Podczas kwietniowego egzaminu licencję maklerską zdobyło 50 zdających.
Przyczyn coraz mniejszego zainteresowania egzaminem eksperci upatrują w trwającym właśnie procesie deregulacji zawodów. Niewykluczone bowiem, że już niedługo nie trzeba będzie zdawać egzaminu, aby uzyskać licencję maklerską. Ministerstwo Sprawiedliwości chce, aby maklerem mogła zostać także osoba, która ukończyła studia, które swoim materiałem obejmują zakres egzaminu na maklera. Inną drogą do uzyskania licencji ma być trzyletnia praktyka i pozytywna opinia przełożonego.
Pomysły te od kiedy się pojawiły budzą duży sprzeciw środowiska maklerskiego. Przeciwko zmianom protestuje m.in. Izba Domów Maklerskich .
– Uważamy, że propozycje rządu dające możliwość uzyskania odpowiednich licencji do wykonywania zawodu w inny sposób niż poprzez egzaminy KNF mogą obniżyć standardy rynkowe. W krajach anglosaskich mówi się, że są dwa elementy wspierania bezpieczeństwa rynku: regulacje i edukacja. Potrzeba więc dobrze funkcjonujących regulacji oraz edukacji zarówno inwestorów, jak i pracowników domów maklerskich – mówił niedawno na łamach „Parkietu" Waldemar Markiewicz, prezes IDM.
Negatywnie zmiany w licencjonowaniu maklerów ocenia także KNF oraz Związek Maklerów i Doradców. Jego przedstawiciele wielokrotnie podkreślali, że regulowanie zawodów związanych z rynkiem kapitałowym służy przede wszystkim zapewnieniu bezpieczeństwa obrotu, należytej ochrony inwestorów, w szczególności detalicznych, a także zapobieganiu nieuczciwym praktykom.