IBVC, główny indeks giełdy w wenezuelskim Caracas, jest w tym roku (tak jak i w poprzednim) najlepszym głównym indeksem giełdowym świata. Od początku 2013 r. zyskał on aż 442 proc. Zwyżki te częściowo można tłumaczyć tym, że inwestorzy liczyli, że po śmierci komunizującego prezydenta Hugo Chaveza (do której doszło w marcu 2013 r.) władzę obejmie kandydat liberalnej opozycji. Gdy jednak nowym prezydentem Wenezueli został Nicolas Maduro, współpracownik Chaveza, zwyżki nie osłabły i zaczęły się wymykać logice. W Wenezueli panuje inflacja dochodząca do 50 proc., lokalna waluta – boliwar – mocno straciła na wartości, a na rynku brakuje takich podstawowych produktów jak papier toaletowy. Znaczna większość analityków wskazuje więc, by do inwestycji w wenezuelskie akcje podchodzić z dużą ostrożnością, choć w krótkim terminie mogą dać one dużo zarobić.
Liga wzrostów
W pierwszej dziesiątce najlepszych indeksów giełdowych świata znalazło się w tym roku aż 8 rynków granicznych i małych rynków wschodzących. Na drugim miejscu uplasował się Argentina Merval, główny indeks giełdy w Buenos Aires, który zyskał od początku roku prawie 90 proc. To może na pierwszy rzut oka dziwić, gdyż argentyńska gospodarka zwalnia, a inflacja (według nieoficjalnych danych) przekracza 20 proc. – Argentyński rynek był w 2012 r. jednym z najgorszych rynków granicznych. Ceny akcji spadły wówczas tak bardzo, że łowcy okazji zaczęli dostrzegać wartość i wracać na rynek – twierdzi Asha Mehta zarządzająca funduszem w Acadian Asset Management.
Kolejne miejsca zajmują główne indeksy giełdowe z Ghany, Dubaju, Abu Dhabi i Nairobi. Dopiero na siódmej i ósmej pozycji pojawiają się indeksy rynków rozwiniętych – japońskie Nikkei 225 i Topix. Oba zyskały po około 40 proc., co było głównie spowodowane abenomiką – czyli polityką rządu i Banku Japonii mającą pobudzić wzrost gospodarczy i powstrzymać deflację.
Dziesiątka najgorszych w tym roku indeksów również została zdominowana przez rynki egzotyczne. Najmocniej tracił w tym okresie główny wskaźnik giełdy w Limie (spadek 23 proc.), a za nim plasują się mongolski MSE Top 20 (minus 18 proc.), indonezyjski JSE Market Index (strata prawie 15 proc.) i brazylijski Bovespa (spadek o 14 proc.). Zarówno Brazylia, jak i Indonezja zostały późną wiosną i w lecie mocno dotknięte odpływem kapitału spowodowanym przez obawy inwestorów przed zmianą polityki amerykańskiego Fedu.
Ścigając Zachód
Jak na tym tle plasuje się polska giełda? WIG20 wypada słabo – w tym roku stracił prawie 3 proc., na czym zaważyły nie tylko spory wokół reformy OFE, ale w dużej mierze również cięcie dywidend przez spółki. WIG20 radził więc sobie gorzej niż takie indeksy jak rosyjski Micex (prawie 6 proc. na plusie) czy indyjski Sensex (wzrost o 6 proc.). Radził sobie gorzej od MSCI World (zwyżka o 6,3 proc.), ale za to lepiej od MSCI Emerging Markets (spadek o 5 proc.). Polski rynek został więc w mniejszym stopniu dotknięty obawami o politykę amerykańskiej Rezerwy Federalnej niż wiele rynków wschodzących świata.