– Trudno o lepsze warunki do hossy: ożywienie gospodarcze przyspiesza, zarówno w Polsce jak i Europie zachodniej, stopy procentowe są niskie, za chwilę do Polski zaczną płynąć pieniądze z budżetu UE na lata 2015–2020 – wymienia.

– Nasz bazowy scenariusz zakłada, że tempo wzrostu polskiego PKB na koniec roku wyniesie 3,8–4 proc. – wtóruje mu Paweł Gołębiewski, dyrektor biura aktywów dłużnych. Nie uważa on, żeby umocnienie złotego do euro stanowiło zagrożenie dla polskich eksporterów. – Rzeczywiście kurs złotego jest bardzo blisko szacowanego przez NBP progu opłacalności eksportu (3,90 zł) i nie spodziewam się, żeby RPP w obecnym składzie miała się zdecydować na kolejną obniżkę stóp procentowych. To już nie jest temat dla Rady obecnej kadencji. Na razie jednak kurs złotego nie stanowi zagrożenia dla ożywienia gospodarczego w naszym kraju – przekonuje.

Eksperci BPH TFI podkreślają, że o naszej giełdzie przypomnieli sobie inwestorzy zagraniczni, szczególnie fundusze ETF. Zaczynają się rozglądać za rynkami, które w ostatnich miesiącach nie urosły tak mocno jak inne giełdy naszego regionu.

Optymizmowi zarządzających BPH TFI towarzyszą dobre nastroje w firmie. Spółce udało się poprawić wyniki inwestycyjne większości funduszy, wyhamować odpływ kapitału (do sierpnia ub.r. TFI było wystawione na sprzedaż, ostatecznie właściciela zmieni cały Bank BPH, łącznie z TFI), a także poszerzyć sieć dystrybucji. – Teraz dystrybutorzy zewnętrzni odpowiadają za około 30 proc. sprzedaży netto. Jeszcze parę lat temu w ich rękach było zaledwie 10 proc. napływów netto do naszych funduszy – podkreśla Piotr Karnkowski, prezes BPH TFI. Zapowiada, że już wkrótce jego firma uruchomi nowy fundusz, który może "namieszać na rynku". Również pod kątem opłat.

Przedstawiciele BPH TFI uważają bowiem, że w związku z rekordowo niskimi stopami procentowymi w Polsce, a także perspektywą implementacji unijnej dyrektywy MiFID II, opłaty w funduszach będą musiały spaść.