Początkowo spekulacje dotyczyły tego, kto zastąpi urzędującego prezesa NBP Marka Belkę, gdy w czerwcu 2016 r. końca dobiegnie jego sześcioletnia kadencja. Nie tylko z powodu zamieszania Belki w aferę taśmową, jest bowiem mało prawdopodobne, aby prezydent elekt chciał powierzyć Belce kierowanie NBP przez kolejną kadencję. Na giełdzie nazwisk jego następców pojawili się m.in. Adam Glapiński, obecny członek Rady Polityki Pieniężnej z nominacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, oraz Małgorzata Zaleska, członek zarządu NBP, powołana na to stanowisko w 2009 r. przez Kaczyńskiego na wniosek ówczesnego prezesa banku Sławomira Skrzypka.
We wtorek w rozmowie z portalem wPolityce poseł PiS Jacek Sasin powiedział, że docierają do niego „informacje o próbach przyspieszenia wyboru prezesa NBP". Według polityka, który należał do współpracowników prezydenta Kaczyńskiego, a dziś jest typowany do kancelarii Dudy, prezes Belka jest namawiany do rezygnacji z tej funkcji przed końcem jego kadencji, tak aby kandydata na jego następcę mógł wskazać urzędujący prezydent Bronisław Komorowski. „To oznacza, że chce się pozbawić prezydenta elekta tej kompetencji, która prawnie będzie mu się należała" – powiedział Sasin.
„Pierwsza kadencja profesora Marka Belki na stanowisku prezesa NBP kończy się w czerwcu 2016 roku" – odpowiedziało Biuro Prasowe NBP na naszą prośbę o odniesienie się do plotek o możliwej rezygnacji szefa NBP. Sam Belka mógł je skomentować w rozmowie z Moniką Olejnik na antenie TVN 24, która odbyła się po zamknięciu tego wydaniu „Parkietu".
Wspomniane przez Sasina naciski na Belkę, aby podał się do dymisji, brzmią mało prawdopodobnie w kontekście poniedziałkowego oświadczenia Kancelarii Prezydenta, że „z uwagi na wynik wyborów prezydent RP nie powinien, jeśli nie jest to konieczne, podejmować istotnych decyzji w okresie, jaki pozostał do końca kadencji". W ten sposób kancelaria wytłumaczyła wycofanie z konsultacji społecznych projektu ustawy, która dałaby osobom z ponad 40-letnim stażem pracy możliwość przechodzenia na emeryturę przed osiągnięciem wieku emerytalnego.
Scenariusz, w którym to urzędujący prezydent mianowałby następcę Belki, wyklucza konstytucjonalista Marek Chmaj. „Hipotetycznie jest to możliwe, ale w praktyce bym to wykluczał, bo to byłoby obejście ustawy (o NBP – red.). Na tym poziomie jest to niedopuszczalne" – powiedział prawnik portalowi wPolityce.