Polska, jak cała Europa, jest zbyt uzależniona od banków

Rozmowa: prof. Małgorzata Zaleska, członek zarządu Narodowego Banku Polskiego

Publikacja: 13.07.2015 12:05

Polska, jak cała Europa, jest zbyt uzależniona od banków

Foto: Archiwum

Jaki jest stan wiedzy finansowej Polaków?

Niestety, choć widoczna jest pewna poprawa, wiedza ta wciąż pozostaje na niewystarczającym poziomie. Wynika to przede wszystkim z uwarunkowań historycznych. Dopiero od 25 lat funkcjonujemy w gospodarce rynkowej, co oznacza, że wielu dorosłych Polaków nie miało szans zdobywać wiedzy o współczesnych finansach. Mogli uczyć się tylko na własnych błędach. Dopiero młodsze pokolenia otrzymały możliwość zdobywania odpowiedniej wiedzy, ale edukacja finansowa wymaga według mnie poprawy. Nawet obecnie absolwenci kierunków ekonomicznych miewają problemy ze zrozumieniem choćby umów kredytowych czy ubezpieczeniowych. Dzieje się tak, bo dzisiejszy świat finansów jest niezmiernie skomplikowany i bardzo szybko się zmienia. Właśnie dlatego edukacja finansowa powinna być permanentna.

Czym się te braki wiedzy finansowej przejawiają? Jakie mają konsekwencje?

Jednym z przejawów jest to, że część Polaków nadal wierzy, że istnieją inwestycje dające ponadprzeciętny zysk przy zerowym ryzyku. W rezultacie stają się podatni na skrajnie ryzykowne oferty firm takich jak np. Amber Gold. Część społeczeństwa wierzy też, że można zaciągnąć kredyt z zerowym oprocentowaniem, przez co mogą wpaść w spiralę zadłużenia.

Jest teoria, że demokracja nie jest optymalnym z ekonomicznego punktu widzenia systemem politycznym. Politycy, starając się przypodobać wyborcom, stają się krótkowzroczni, angażują się w rozdawnictwo. To skutkuje nieoptymalną alokacją zasobów. Ten mechanizm słabnie jednak wraz z wykształceniem społeczeństwa. Czy jesteśmy wyjątkowo roszczeniową nacją? Czy można to wiązać z brakami w wiedzy finansowej?

Częściowo znów jest to historyczna zaszłość, skutek myślenia, że to, co państwowe, to nie moje. W Polsce rzeczywiście nadal nie ma chyba wystarczającej świadomości, że państwo nie może niczego dać jednym, nie zabierając innym. Na szczęście świadomość, że kiedy rząd coś komuś przeleje, to komuś innemu ubędzie, staje się coraz większa. Musimy jednak wciąż uczyć społeczeństwo, że gospodarka to system naczyń połączonych, w którym pieniądz nie powstaje sam z siebie, lecz w wyniku produkcji dóbr i świadczenia usług.

Czyim obowiązkiem jest edukowanie Polaków w tym obszarze?

Edukacja finansowa powinna znajdować się w programie nauczania nawet najmłodszych dzieci, oczywiście w wydaniu odpowiednim do ich wieku. To znaczy, że ta wiedza musi zostać podana w sposób atrakcyjny, tak żeby uczniowie rozumieli, do czego ona służy. Ponieważ świat finansów tak szybko się zmienia, uczenie się o nim na pamięć nie ma sensu. Ważne jest, żeby uczyć dzieci i młodzież pewnego sposobu myślenia, kojarzenia faktów. A przede wszystkim szkoła musi obalić mit, że ekonomia, finanse są nudne i trudne.

NBP jest mocno zaangażowany w edukację ekonomiczną, choć nie należy to do jego ustawowych obowiązków. Dlaczego?

Edukacją ekonomiczną zajmują się chyba wszystkie banki centralne. NBP również poświęca jej dużo uwagi, może mieć ona bowiem przełożenie na stabilność sektora finansowego, na jego zdrowy rozwój, a dbanie o to jest naszym ustawowym celem.

Akcentuje pani zawiłość współczesnych finansów. Czy w tym kontekście jest w ogóle możliwe, żeby umowy zawierane z instytucjami finansowymi były napisane przystępnie?

Na pewno język umów częściowo odzwierciedla rozwiązania prawne. Ponadto jest też zrozumiałe, że instytucje finansowe chcą zabezpieczać się przed różnymi sytuacjami. Ale nie każdy element umowy jest regulowany przez prawo bankowe czy inne regulacje. Wiele rzeczy można więc zapisać prościej.

Nie łudzę się, że edukacja szkolna będzie w stanie przygotować uczniów do tego, żeby w przyszłości potrafili samodzielnie przeczytać każdą umowę i zrozumieć wszystkie jej zapisy. Może jednak sprawić, że nie będą wierzyli w rzeczy niemożliwe oraz że będą pytali o radę specjalistów, jeśli czegoś nie rozumieją. To wystarczy.

Czy instytucje nadzoru finansowego, ale też np. Bankowy Fundusz Gwarancyjny i UOKiK, samym swoim istnieniem nie osłabiają czujności klientów instytucji finansowych?

Ludzie nie czytają umów nie dlatego, że funkcjonują instytucje nadzoru, tylko dlatego, że nie mają takiego zwyczaju. Co gorsza, osoby, które czytają umowy, i tak najczęściej nie są w stanie zrozumieć ich zawiłych zapisów. Jeśli zaś chodzi o zachowanie czujności, to sądzę, że jest możliwe takie wyedukowanie społeczeństwa, żeby obietnica ponadprzeciętnie wysokiej stopy zwrotu zawsze była traktowana z podejrzliwością, niezależnie od tego, jak silny jest nadzór nad sektorem bankowym.

Widzi pani potrzebę powołania w Polsce rzecznika finansowego?

Wydaje mi się, że potrzebujemy lepszej ochrony klientów instytucji finansowych połączonej z edukacją. Mam jednak wątpliwości, czy powołanie rzecznika finansowego w tej formule, o której się mówi – chociaż o niczym jeszcze nie przesądzono – jest najlepszym rozwiązaniem. Mamy przecież Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, który wśród celów ustawowych ma ochronę klientów instytucji finansowych. Mamy UOKiK, który też ma za zadanie chronić klientów, w tym instytucji finansowych. Powoływanie kolejnych organów, bez zmian funkcjonowania dotychczasowych, nie ma więc sensu. Poza tym ktoś musiałby za to płacić. A gdyby były to podmioty, których klienci mają być chronieni, ostatecznie koszt zostałby prawdopodobnie przerzucony na nich. Trzeba się więc zastanowić, jak rozwiązać tę kwestię systemowo. Czy stworzyć taki urząd, który jako jedyny byłby odpowiedzialny za ochronę nabywców usług finansowych, czy może poprawić jeszcze funkcjonowanie w tym zakresie KNF czy UOKiK.

Zmieńmy temat. Mamy w Polsce problem ze zbyt niską skłonnością do oszczędzania?

Tak, mamy zbyt niskie oszczędności. To jest problem zarówno dla poszczególnych ludzi, jak i dla całej gospodarki. Dla każdego obywatela z osobna brak oszczędności oznacza brak zabezpieczenia na czarną godzinę, na wypadek utraty pracy, na starość. Dla rządów ten stan rzeczy oznacza, że społeczeństwo jest bardziej roszczeniowe. Poza tym oszczędności są dobrym, stosunkowo tanim źródłem finansowania inwestycji. A bez inwestycji nie ma rozwoju.

Z czego ten niski poziom oszczędności w Polsce wynika i jak temu zaradzić?

To też jest jedna z konsekwencji niskiego poziomu wiedzy finansowej. Wiele osób jest przekonanych, że nie stać ich na oszczędzanie, bo wszystko wydają na bieżąco. Ale przecież nie chodzi o to, żeby odkładać dużo. Badania pokazują, że większość Polaków może odłożyć 100 czy 200 zł miesięcznie. Jak się czasem mówi, największym wynalazkiem ludzkości jest procent składany, czyli grosz do grosza utworzy „okrągłą sumkę". Drugim powodem niedostatecznych oszczędności jest to, że w Polsce nie ma zbyt wielu zachęt do długoterminowego oszczędzania. Nie chodzi mi nawet o jakieś publiczne zachęty – także banki nie mają wystarczająco atrakcyjnej oferty, jeśli chodzi o długoterminowe formy oszczędzania. IKE i IKZE, choć to ciekawe rozwiązania, nie są jakoś szczególnie promowane. Większość ludzi nawet nie wie, co się za tymi akronimami kryje. To się być może zmieni pod wpływem nowych unijnych regulacji (tzw. CRD IV), które określają, jaką część bazy kapitałowej banków powinny stanowić depozyty długoterminowe.

A czy utrzymywanie celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc. nie zniechęca do oszczędzania? Można argumentować, że taka inflacja „zjada" oszczędności, a więc premiuje zadłużonych – w tym rząd – kosztem oszczędzających, którzy często są tego nieświadomi, bo ulegają iluzji nominału.

Proszę zauważyć, że wyższe stopy procentowe oznaczają większe korzyści z oszczędzania, większy potencjalny zysk. A stopy procentowe zależą od inflacji. To deflacja i środowisko niskich stóp procentowych zniechęcają do gromadzenia oszczędności, zachęcają za to do zadłużania się i w tym sensie są antyedukacyjne, choć w Polsce – co dość wyjątkowe – nie widać odpływu oszczędności z lokat bankowych. Wręcz przeciwnie.

Jak ludzie mają wierzyć, że jest sens odkładać pieniądze na emeryturę? Duża część realnych oszczędności zgromadzonych w OFE została skonfiskowana przez rząd.

Pamiętajmy, iż jednym z najważniejszych czynników pozaekonomicznych decydujących o skłonności społeczeństwa do oszczędzania jest stabilność otoczenia, w którym żyją. Polacy, żyjąc w poprzednim systemie, nauczyli się nie ufać państwu i liczyć tylko na siebie. Od 25 lat próbujemy zmieniać ten stan rzeczy, jednak sposób rozwiązania problemu OFE sprawia, iż część społeczeństwa w dalszym ciągu może mieć uzasadnione obawy, czy np. za dziesięć, 15 lat kolejny rząd, kierując się „ważnymi" przesłankami, nie zmieni po raz kolejny konstrukcji systemu emerytalnego, istotnie ograniczając zasoby tam zgromadzone.

Czy państwo powinno zachęcać ludzi do inwestowania w akcje, obligacje i szerzej – w ogóle w instrumenty rynkowe?

Na pewno powinno zachęcać społeczeństwo do dywersyfikacji oszczędności. Czy to oznacza zachęcanie do inwestowania na giełdzie? Nie. Wystarczy pokazywać, że taka możliwość jest, ale też, że wiąże się z tym pewne ryzyko.

Czy w tym kontekście akcjonariat obywatelski to dobra inicjatywa? Nie zachęca ludzi do inwestowania w akcje bez przygotowania?

On ma na celu rozwój rynku kapitałowego, a to jest ważne dla całej gospodarki. Nie tylko Polska, ale ogólnie Europa jest zbyt mocno uzależniona od sektora bankowego. 80 proc. potrzeb finansowych gospodarki pokrywają bowiem banki, a 20 proc. rynek kapitałowy. W USA te proporcje są odwrotne.

CV

Małgorzata Zaleska jest profesorem nauk ekonomicznych, pracownikiem naukowym w Szkole Głównej Handlowej. Od 2009 r. pełni funkcję członka zarządu NBP. Odpowiada m.in. za Departament Komunikacji i Promocji tej instytucji, jest też pełnomocnikiem ds. euro. W latach 2007–2009 była prezesem Bankowego Funduszu Walutowego. Wcześniej była m.in. członkiem Komisji Nadzoru Finansowego oraz Rady GPW.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy