Projekt ustawy przewiduje możliwość przewalutowania kredytów we frankach po kursie bieżącym i wyliczenie różnicy między wartością takiego kredytu a kwotą zadłużenia, gdyby został on udzielony w złotych. Według pierwotnej wersji projektu przygotowanego przez PO połowa tej różnicy byłaby spłacana przez klienta w formie nowego kredytu, a druga połowa – umorzona przez bank. Jednak według przyjętej przez Sejm poprawki SLD umorzone przez bank ma być 90 proc. tej różnicy. Według wyliczeń KNF ustawa w wersji przegłosowanej przez Sejm oznaczałaby dla banków koszt w wysokości 22 mld zł. Zagraniczni inwestorzy banków straszą pozwami o odszkodowania. Przewodniczący senackiej komisji, senator Kazimierz Kleina (PO) jeszcze przed posiedzeniem opowiedział się za przywróceniem wcześniejszego podziału kosztów przewalutowania, czyli proporcji 50/50.
Izabela Leszczyna, wiceminister finansów, poinformowała podczas obrad Komisji, że rząd z niepokojem przyjął wprowadzone przez Sejm zmiany w tej ustawie, tłumacząc, że sektor bankowy jest ściśle powiązany z gospodarką, a depozyty są gwarantowane przez BFG, który jest częścią finansów publicznych. Obecny na posiedzeniu wiceprzewodniczący KNF Wojciech Kwaśniak także ostrzegał przed skutkami.
– Pierwszą wersję projektu ustawy, która w równym stopniu rozkładała koszty, banki byłyby w stanie udźwignąć bez zagrożeń dla ich stabilnego funkcjonowania. Niestety, poprawki wprowadzone w toku prac legislacyjnych w Sejmie nie tylko istotnie zwiększają skutki dla sektora bankowego, ale je kumulują w jednym roku, nie pozwalając bankom rozłożyć ich w czasie. Ewentualne przyjęcie tej ustawy w takiej wersji w poważnym stopniu zdestabilizuje rynek bankowy, ale też rynek kapitałowy – powiedział Kwaśniak.
Uwagi do ustawy zgłaszało biuro legislacyjne Senatu, m.in. dotyczące warunku metrażu. Ustawę krytycznie oceniła kandydatka PiS na premiera Beata Szydło, ponieważ jej zdaniem nie zabezpiecza ona frankowiczów.