– Hmm... Niegłupie... – zamyślił się Fundamentalny. – Ale co z doborem spółek? Przecież ten twój algorytm ci nie powie, które spółki są zdrowe, a które z nich to wydmuszki. – Uśmiech zagościł w kąciku ust Fundamentalnego.
Techniczny wyglądał na zaskoczonego.
– No rzeczywiście. Zdarzało się, że w portfelu lądowały spółki, które nie powinny tam trafić. Ale wiesz, ja zawsze mam strategię wyjścia przygotowaną jeszcze, zanim kupię akcje. Dzięki temu kontroluję ryzyko. – Techniczny się rozkręcał. – A tobie nie zdarzyło się stracić na zdrowej spółce? – Techniczny wyraźnie szedł w stronę konfrontacji.
– Zdarzyło się, zdarzyło... – na twarzy Fundamentalnego pojawił się grymas bólu – i taka strata boli podwójnie. Niby wiesz, że masz rację w dłuższym terminie, ale w krótszym psychika dostaje w kość. I czasami realizujesz stratę w najgorszym możliwym momencie... – Ból na twarzy był coraz wyraźniejszy. Fundamentalny był jedną z tych osób, które straty kapitału odczuwały całym ciałem.
– A może byśmy tak coś wspólnie mogli zdziałać – zaproponował Techniczny. – Ty zajmiesz się selekcją i całym makro, a ja skupię się na egzekucji i zarządzaniu ryzykiem.
– Brzmi ciekawie... – Fundamentalny wyglądał na zaintrygowanego. – Przecież nasze metody nie są wcale lepsze czy gorsze, ale po prostu inne. I chyba nie ma sensu się spierać, skoro razem można osiągnąć lepsze rezultaty.