Na wykresie obok widać, na jaką próbę w styczniu wystawione zostały nerwy inwestorów, ale przede wszystkim emitentów, którzy – mimo wciąż niskich rentowności obligacji skarbowych – musieli refinansować swój dług, oferując średnio nawet 8,2 proc. rentowności wobec 5,8 proc. rok wcześniej (zmiana o 41,3 proc.). Był to jednak okres kumulacji negatywnych nastrojów.
Punkt kulminacyjny
Za przeceną obligacji korporacyjnych bez ratingu inwestycyjnego (a więc poniżej BBB-) stoi przede wszystkim spadek cen ropy naftowej. Korelacja notowań ropy, zwłaszcza ich załamanie w wakacje 2015 r., z postępującym wzrostem rentowności obligacji sektora energii jest bardzo wyraźna. W połowie lutego rentowność obligacji high yield sektora energii, mierzona przez indeks Bloomberga, przekraczała 20 proc., podobnie zresztą jak rentowność obligacji o ratingu CCC lub niższym.
Związek z notowaniami ropy polega zaś na tym, że rewolucję łupkową kształtuje grupa relatywnie małych firm, które zadłużyły się na zakup złóż i technologii ich eksploatacji, natomiast niewiele z nich jest w stanie wydobywać ropę po cenie niższej niż 40 dolarów za baryłkę (choć w istocie koszt samego wydobycia może być niższy, nawet kilkudolarowy – problemem są koszty nabycia złoża i przygotowania go do eksploatacji, które stanowią nawet 80 proc. całościowych kosztów). Stąd rosnące obawy inwestorów o możliwość spłaty obligacji przez firmy wydobywcze – małe i średnie firmy zaangażowane w łupkową rewolucję wyemitowały ich za 241 mld USD (za FT.com).
Na rynku amerykańskim niewielu inwestorów detalicznych inwestuje bezpośrednio w obligacje firm – wybierają do tego albo liczne fundusze inwestycyjne, albo – gdy zależy im szczególnie na kosztach – ETF-y (exchange traded funds, czyli fundusze, których jednostki są notowane na giełdach). Ponieważ obligacje firm wydobywczych wchodzą w skład portfeli funduszy i indeksów obligacji, naśladowanych przez ETF-y, zlecenia umorzeń jednostek uczestnictwa lub sprzedaży ETF-ów pociągnęły w dół cały rynek obligacji sektora high yield w USA, choć nie zawsze musiało to oznaczać racjonalną wycenę długu. Stąd coraz częściej w ostatnich tygodniach pojawiały się wezwania firm na własne obligacje – zdecydowały się one je odkupić, korzystając z ich niskiej wyceny rynkowej, co pomogło powstrzymać przecenę.
Przede wszystkim jednak przestały spadać notowania ropy.