Stabilne fundamenty
Pomiędzy najlepszym – PKO Akcji Rynku Złota (ponad 43 proc. na plusie) – a najsłabszym – PZU FIZ Medyczny (27 proc. na minusie) – jest aż 70 pkt proc. różnicy. Rozważając inwestycję teraz, bardziej opłaca się postawić na tegorocznych maruderów, czyli akcje spółek medycznych, niż na liderów, czyli fundusze związane ze złotem.
– Fundamenty amerykańskich spółek medycznych nie pogorszyły się. Kamyczkiem, który wywołał lawinę, okazały się wypowiedzi kandydatki na prezydenta USA Hillary Clinton dotyczące kosztów leków – mówi analityk akcji, chcący zachować anonimowość. Firmy skupione w NASDAQ Biotechnology Index przez lata dynamicznie drożały (pięcioletnia stopa zwrotu z indeksu przekracza 160 proc., i to mimo ostatnich spadków), nic więc dziwnego, że korekta okazała się równie żywiołowa. – Akcje pojedynczych firm staniały o kilkadziesiąt procent, podczas gdy w perspektywach ich działalności nie zmieniło się nic. Zgoda, nowy prezydent USA może mieć takie lub inne poglądy na ceny leków, ale czy ma jakikolwiek wpływ na zachorowalność na raka? – pyta retorycznie nasz rozmówca. Jego zdaniem wyceny spółek medycznych (obecnie w USA kilkakrotnie niższe niż porównywalnych firm polskich, np. prowadzących banki komórek macierzystych), zachęcają do inwestycji.
Złoto nie odda pola
Z kolei złoto wykonało już swoją pracę na ten rok. – Wydaje mi się, że największe zwyżki notowań złota w tym roku są już raczej za nami. Od początku 2016 r. do dziś cena uncji wzrosła o 200 USD, do 1255 USD, i trudno sobie wyobrazić, że mogłaby zdrożeć o drugie tyle – przyznaje Maciej Kołodziejczyk, zarządzający Investors TFI.
Jednocześnie nie obawia się istotnych spadków. – Mimo że kruszec jest bardzo „wykupiony", w ostatnich tygodniach jego notowania poruszają się w trendzie bocznym, nie było wyraźnego odreagowania w dół. Od początku stycznia fundusze ETF inwestujące w sztabki odkupiły praktycznie całe złoto, które sprzedały w ciągu ostatnich dwóch lat. Nie wydaje mi się, żeby cena kruszcu mogła spaść poniżej 1180 USD, jednocześnie nie obstawiałbym szybkiego, trwałego wzrostu powyżej 1300 USD – ocenia Kołodziejczyk.
– Duża grupa inwestorów, szczególnie banki centralne, traktuje inwestycje w obligacje i złoto zamiennie. Przy ujemnych stopach procentowych te pierwsze zdecydowanie tracą na rzecz tych drugich – podkreśla.