Tak jak można się było spodziewać, wtorkowemu walnemu zgromadzeniu Kredyt Inkaso towarzyszyły ogromne emocje. Były kłótnie, wzajemne oskarżenia i gorąca dyskusja.
Otwarta wojna
O tym, że między Bestem, którego prezes i główny właściciel Krzysztof Borusowski posiada prawie 33 proc. akcji Kredyt Inkaso, a zarządem tej ostatniej spółki toczy się otwarta wojna, wiadomo już od dawna. Firmy nie porozumiały się w sprawie połączenia i zamiast przystąpić do fuzji, zaczęły się obrzucać błotem. Doprowadziło to do sytuacji, w której władze Kredyt Inkaso oraz Best uznawały dwie różne rady nadzorcze i podejmowane przez nie decyzje (jednym z postanowień rady popieranej przez Best było wyłonienie nowego zarządu). Punktem kulminacyjnym miało być wtorkowe nadzwyczajne walne zgromadzenie Kredyt Inkaso. Zostało ono zwołane na wniosek Generali OFE (poza Borusowskim to właśnie fundusze emerytalne oraz inwestycyjne są głównymi akcjonariuszami Kredit Inkaso) i miało wybrać m.in. członków rady nadzorczej.
Więcej powodów do zadowolenia po zgromadzeniu mogą mieć władze Kredyt Inkaso. Większość osób w nowo wybranej radzie nadzorczej jest bowiem związanych z tą spółką. Wśród nich są m.in. Ireneusz Chadaj, Marek Gabrielski, Tomasz Mazurczak i Andrzej Soczek. Do rady wszedł również Piotr Woźniak z Quercus TFI, a także Piotr Urbańczyk i Karol Szymański popierani przez obóz Bestu. Przepadły natomiast kandydatury dotychczasowych członków rady nadzorczej, czyli Mirosława Gronickiego i Mariusza Banaszuka, którym bliżej jest do Bestu.
Tak jak można się było spodziewać, nie tylko wyborowi rady nadzorczej, ale także całym obradom towarzyszyły ogromne emocje i wielkie zainteresowanie. W walnym zgromadzeniu wzięło udział 65 akcjonariuszy, co jak na Kredyt Inkaso jest ponadprzeciętnym wynikiem. Już na początku z ust osób powiązanych z Bestem padły słowa o nieprawidłowym zwołaniu walnego i jego niezdolności do podejmowania uchwał. Pozostali akcjonariusze w głosowaniu nie poparli jednak tej teorii. Sam Krzysztof Borusowski od początku starał się także przekonywać, że na sercu leży mu dobro Kredyt Inkaso i interes akcjonariuszy.
Kto zarobi na spółce
– To, że w spółce dzieje się źle, wiadomo od dłuższego czasu. Teraz pojawiają się informacje o kradzieży bazy danych. Wiemy także o nieprawidłowościach przy rozliczeniu umowy subpartycypacji. Weszliśmy do spółki w dobrej wierze. Wierzymy, że wszyscy jesteśmy w stanie na niej zarobić. Dlatego też zależy nam na wyjaśnieniu wszystkich spraw – mówił Borusowski.