Umocnienie złotego w ostatnich tygodniach nie było gwałtowne, ale zauważalne. Polska waluta zyskała wobec euro 2,4 proc., a wobec dolara 1,5 proc. To jednak wystarczyło, aby na tle jednostek płatniczych z Europy Środkowo-Wschodniej złoty się wyróżniał. Wśród analityków trudno jednak znaleźć takiego, który uważa, że polska waluta wyrwała się z trendu spadkowego, w którym znajduje się od ponad roku.
Brexit nie taki straszny
Na przełomie czerwca i lipca uczestnicy konkursu prognostycznego „Parkietu" przeciętnie oczekiwali, że kurs euro w złotych w lipcu wyniesie średnio 4,41 zł. Na tydzień przed końcem miesiąca ta średnia to 4,40 zł. Ale ankietowani ekonomiści sądzili też, że na tym poziomie kurs euro utrzyma się przez cały III kwartał. Aby ten scenariusz się zrealizował, złoty musiałby słabnąć.
Te prognozy zbieraliśmy już po ogłoszeniu wyników brytyjskiego referendum w sprawie przynależności do UE. Wtedy wydawało się, że niepewność związana ze skutkami Brexitu może ciążyć złotemu przez dłuższy czas. – Bezpośrednio po referendum złoty tracił bardziej niż inne waluty z państw wschodzących. Ale ten efekt utrzymywał się krótko. Z jednej strony moment faktycznego wyjścia Wielkiej Brytanii z UE się oddala, a z drugiej wydarzenie to wpłynęło na oczekiwania wobec polityki pieniężnej głównych banków centralnych, która będzie luźniejsza – tłumaczy „Parkietowi" Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Jak dodaje, ta zmiana oczekiwań wspierała notowania walut krajów wschodzących, ale efekt ten już wygasa. Podobnie jest z innym czynnikiem, który pomagał złotemu: nieudanym puczem w Turcji. – Lira spadła, a złoty się umocnił. Wygląda na to, że część kapitału została przeniesiona z Turcji do Polski – powiedział Benecki.
Zawirowania w Turcji oraz perspektywa luźniejszej polityki pieniężnej na Zachodzie zepchnęły na drugi plan czynniki krajowe, które wciąż przemawiają za deprecjacją polskiej waluty. – Na rynku zignorowano to, że rząd poparł projekt obniżenia wieku emerytalnego w dość kosztownej wersji, a także powrót tematu przewalutowania kredytów frankowych. Spodziewam się, że w horyzoncie dwóch, trzech tygodni kurs euro wróci powyżej 4,40 zł – wskazuje główny ekonomista ING.