Spośród 35 funduszy absolutnej stopy zwrotu działających przynajmniej trzy lata i wyceniających certyfikaty inwestycyjne raz w miesiącu, osiem odnotowało stratę w 36-miesięcznym okresie zakończonym 31 grudnia 2016 r., a 12 nie osiągnęło stopy zwrotu wyższej niż lokata, wynika z zestawienia Analiz Online. W przypadku funduszy wyceniających aktywa raz w kwartale były to trzy z 13 strategii, lokaty nie pokonały cztery. Jednocześnie liczba funduszy, które w ostatnich trzech latach, w każdym 12-miesięcznym okresie przesuwanym co miesiąc, zawsze osiągnęły zysk była podobna – wyniosła osiem funduszy w przypadku produktów wycenianych raz w miesiącu i pięć w przypadku strategii wycenianych co kwartał.
Trzeba poczekać na bessę
Można więc powiedzieć, że prawdopodobieństwo trafienia na prawdziwy fundusz absolutnej stopy zwrotu, czyli taki, który zarabia niezależnie od warunków rynkowych, jest takie samo, jak zainwestowania w portfel, którego nazwa – delikatnie mówiąc – wprowadza inwestorów w błąd.
– To fundusze jak każde inne – komentuje Grzegorz Zalewski, inwestor i ekspert DM BOŚ. – Stopy zwrotu niektórych portfeli realizujących tego typu strategie rzeczywiście robią wrażenie, ale pamiętajmy, że przed 2008 r. takich funduszy w Polsce praktycznie nie było, nie wiemy więc jak poradziłyby sobie podczas prawdziwego rynkowego sprawdzianu. Radziłbym więc zachować dystans do zawartej w nazwie obietnicy „absolutnej stopy zwrotu" – przestrzega Zalewski.
Jedyne dwa fundusze absolutnej stopy zwrotu działające w Polsce od 2005 r. – Investor FIZ i Opera FIZ – są teraz odpowiednio 50 proc. i 80 proc. pod kreską.
– Fundusze absolutnej stopy zwrotu działające w Polsce mają niewiele wspólnego z funduszami hedgingowymi (absolute return) z USA funkcjonującymi już kilkadziesiąt lat, w równym stopniu zarabiającymi zarówno na zwyżkach i na spadkach notowań różnych klas aktywów. Większość z nich to skoncentrowane portfele akcji polskich, które najwyższe wyniki osiągają podczas hossy na GPW jak w latach 2012–2013 – zwraca uwagę Zalewski.