Rentowność japońskich obligacji dziesięcioletnich sięgała we wtorek prawie 1,5 proc., czyli najwyższego poziomu od marca. Rentowność dwudziestolatek przekraczała 2,5 proc. i była najwyższa od 2000 r., a dochodowość papierów trzydziestoletnich była powyżej 3 proc. i sięgnęła najwyższego poziomu, odkąd w 1999 r. zaczęto sprzedawać te papiery. Wcześniej doszło do aukcji japońskiego długu, na której popyt był najgorszy od dekady. Okazało się, że krajowe banki oraz ubezpieczyciele nie zwiększają zakupów długu i nie wchodzą w miejsce „zwolnione” przez Bank Japonii, który ogranicza zakupy obligacji. To właśnie obawy dotyczące polityki banku centralnego przyczyniają się do wzrostu rentowności japońskiego długu.
– Nie chcę dotykać obligacji o superdługich okresach zapadalności ze względu na ryzyko fiskalne i ich nadmierną podaż. Jedynym sposobem na poprawienie nastrojów wobec tych papierów jest interwencja władz – uważa Ryoma Nagatomo, zarządzający funduszem w Norinchukin Zenkyoren Asset Management.
Jednym z impulsów do wyprzedaży obligacji długoterminowych była niefortunna wypowiedź premiera Shigeru Ishiby, który jest sceptycznie nastawiony do idei cięcia podatków. – Sytuacja fiskalna naszego kraju jest bardzo kiepska, gorsza nawet niż Grecji – powiedział Ishiba podczas poniedziałkowej debaty w parlamencie.
– Ta część krzywej japońskich obligacji zajmowana przez papiery o bardzo długich okresach zapadalności doświadcza czegoś podobnego do strajku krajowych kupujących. Dzieje się tak, choć globalne fundusze kupowały obligacje długoterminowe – zwraca uwagę Mark Cranfield, strateg Bloomberga.
Wzrost rentowności widoczny w ostatnich dniach mocno więc kontrastuje z tym, że w kwietniu doszło do rekordowo dużego napływu kapitału zagranicznego na japońskie rynki akcji oraz długoterminowych obligacji. Według danych japońskiego resortu finansów inwestorzy z zagranicy kupili w kwietniu takich papierów za równowartość 56,6 mld USD. Większość z tych pieniędzy napłynęła w pierwszym tygodniu kwietnia, czyli wówczas, gdy na rynkach trwała panika związana z ogłoszeniem przez prezydenta USA Donalda Trumpa mechanizmu tzw. ceł wzajemnych. Japonia była wówczas postrzegana przez wielu inwestorów jako „bezpieczna przystań” chroniąca przed wstrząsami.