Londyn z dyskontem wobec świata

Spółki na Wyspach Brytyjskich charakteryzują się wyższą stopą dywidendy niż ich europejscy czy amerykańscy konkurenci, ale wskaźniki analizy fundamentalnej mają znacznie niższe.

Publikacja: 14.07.2024 11:26

Londyn z dyskontem wobec świata

Foto: Bloomberg

Dominik Osowski, analityk rynku papierów wartościowych w BM BNP Paribas

Dominik Osowski, analityk rynku papierów wartościowych w BM BNP Paribas

mat. prasowe

Niskie wyceny na londyńskim parkiecie mogą zachęcać inwestorów szukających przecenionych spółek. Fundamenty pod wzrost wyników brytyjskich spółek może stworzyć Partia Pracy, która za priorytet wzięła sobie pobudzenie wzrostu gospodarczego. Wsparcie jest koniecznie, bowiem jeśli spojrzymy na ostatnie lata brytyjskiej gospodarki i rynku kapitałowego, nie był to najlepszy okres.

Wielka Brytania. Gospodarka priorytetem dla Partii Pracy

Partia Pracy odnotowała miażdżące zwycięstwo w wyborach w Wielkiej Brytanii, co dało jej większość w parlamencie na kolejne pięć lat. W Izbie Gmin Partia Pracy będzie mieć 411 posłów, Partia Konserwatywna – 121, a Liberalni Demokraci – 72. Oznacza to, że Partia Pracy ma zdecydowaną przewagę i nie będzie miała problemu z forsowaniem swoich pomysłów.

Partia Pracy po 14 latach rządzenia przez konserwatystów odziedziczyła gospodarkę, która potrzebuje stymulacji. W ubiegłym roku brytyjska gospodarka ledwo urosła. Dochody gospodarstw domowych również utknęły w martwym punkcie. Po uwzględnieniu inflacji płace w Wielkiej Brytanii wzrosły w niewielkim stopniu od 2010 r., co oznacza, że ​​sytuacja ludności nie poprawiła się znacząco. Swoje piętno na brytyjskiej gospodarce odbił także brexit, a później pandemia, od czasu której gospodarka na Wyspach odnotowała najwolniejsze tempo wzrostu PKB wśród największych rozwiniętych gospodarek.

Nowy premier Keir Starmer przyznał, że przemiany w kraju, w tym w gospodarce, będą wymagać cierpliwości i determinacji. Dobra wiadomość jest jednak taka, że ​​Partia Pracy uznała pobudzenie wzrostu gospodarczego poprzez większe inwestycje publiczne, nową strategię przemysłową i reformy za swój najwyższy priorytet. Partia zobowiązała się do wykazania powściągliwości i trzymania rygorystycznych reguł fiskalnych, aby obniżyć poziom zadłużenia. W efekcie można się spodziewać, że nie będzie miejsca na drastyczne zmiany w podatkach i wydatkach. Oczekuje się, że Partia Pracy skoncentruje się na zmianach w innych obszarach oraz budowaniu instytucji, które – jak ma nadzieję – uwolnią miliardy funtów prywatnych inwestycji w celu zwiększenia produktywności i poprawy standardów życia.

Wśród propozycji Partii Pracy wymienia się m.in. zmianę brytyjskiego systemu zagospodarowania przestrzennego, aby ułatwić budowę infrastruktury i ponad miliona nowych mieszkań. Partia zapowiadała, że ​​zbuduje także nowe miasta. Propozycje zakładają też utworzenie państwowego funduszu majątkowego, który inwestowałby w zieloną energię, budował gigafabryki produkujące akumulatory do samochodów elektrycznych czy inwestował w rozwój przemysłu stalowego. W planach jest także utworzenie publicznej spółki energetycznej GB Energy, której celem byłoby ograniczenie ekspozycji Wielkiej Brytanii na międzynarodowy rynek energii.

Tani Londyn

Inwestorzy reagowali spokojnie na wynik wyborów w Wielkiej Brytanii. Od czasu ich przeprowadzenia główny brytyjski indeks FTSE 100 porusza się w trendzie bocznym, zapoczątkowanym już na przełomie maja i czerwca. Wskazuje to, że inwestorzy już wcześniej wycenili wygraną Partii Pracy.

Patrząc na zachowanie indeksu FTSE 100 w ostatnich latach, widać dużą zmianę w porównaniu z poprzednimi dekadami. Przez większość czasu w tym wieku główny brytyjski indeks radził sobie lepiej od szerokiego benchmarku europejskich spółek Stoxx Europe 600. Szczególnie dobrze widać to na wykresie w horyzoncie czasowym od kryzysu finansowego w 2007 r. FTSE 100 wypadał lepiej niż europejski indeks, jednak wszystko zmieniło się po pandemii. Słabsze tempo powrotu na ścieżkę wzrostu brytyjskiej gospodarki wywierało presję na wyniki i perspektywy spółek notowanych w Londynie. Tym samym inwestorzy preferowali akcje z Europy kontynentalnej. Różnice te spowodowały jednak, że brytyjskie akcje są dziś notowane z wyraźnym dyskontem w porównaniu z europejskimi czy światowymi indeksami.

Obecnie wskaźnik ceny do zysku (P/E) dla indeksu FTSE 100 wynosi 11,9, podczas gdy P/E dla Stoxx Europe 600 sięga 14,3. Jeszcze większe dyskonto widać w porównaniu z amerykańskimi spółkami, gdzie P/E dla S&P 500 wynosi 23,1. Brytyjskie spółki są również nisko wyceniane, biorąc pod uwagę inne wskaźniki analizy fundamentalnej, takie jak cena do wartości księgowej (P/BV) czy EBITDA do wartości przedsiębiorstwa (EBITDA/EV). Również stopa dywidendy, jaką oferują spółki w Londynie, jest atrakcyjniejsza (4 proc.) niż na Starym Kontynencie (3,4 proc.) czy w USA (1,4 proc.).

Parametry te mogą sprawić, że inwestorzy szukający spółek deep value (tanich spółek z niskimi wskaźnikami) będą coraz przychylniej patrzeć na brytyjski rynek. Globalni gracze już zauważają niską wartość brytyjskich aktywów, z której chcą skorzystać poprzez fuzje i przejęcia. Przykładem jest niedawne przejęcie brytyjskiej firmy zajmującej się cyberbezpieczeństwem Darktrace przez amerykański fundusz private equity oraz składanie ofert przejęcia spółki IDS, do której należy Royal Mail.

Wsparciem dla brytyjskich spółek będzie także poprawiająca się sytuacja gospodarcza, widoczna od początku roku. Złożony wskaźnik PMI od kilku miesięcy znajduje się powyżej poziomu 50 pkt, który oddziela ekspansję od recesji. Co prawda w maju PMI Composite został początkowo oszacowany na 51,7 pkt, ale zrewidowany, ostateczny odczyt pokazał 52,3 pkt. Ostatnie dane pokazały, że w I kwartale PKB Wielkiej Brytanii wzrósł o 0,7 proc. rok do roku, czyli w najszybszym tempie od końca 2021 r., kiedy gospodarka odbijała po pandemii. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) w swoich najnowszych prognozach spodziewa się, że PKB na Wyspach wzrośnie w całym 2024 r. o 0,7 proc., a w przyszłym roku – o 1,5 proc. Tym samym eksperci IMF stwierdzili, że gospodarka Wielkiej Brytanii dozna „miękkiego lądowania” (z ang. soft landing), a wzrost aktywności postępuje szybciej, niż oczekiwano, po tym jak w 2023 r. na Wyspach doszło do łagodnej technicznej recesji.

Symbolem tego, że brytyjski rynek akcji powoli wraca do łask, może być fakt, że londyńska giełda w ubiegłym miesiącu wyprzedziła paryską i znalazła się na pierwszym miejscu wśród europejskich parkietów pod względem kapitalizacji rynkowej wszystkich spółek. Z jednej strony na francuską giełdę negatywnie wpływało ryzyko polityczne związane z wyborami, a z drugiej brytyjski rynek odzyskiwał siły po latach słabych wyników. Londyn odzyskał koronę największej giełdy w Europie po blisko dwóch latach, jednak wartość rynkowa na obu parkietach pozostaje zbliżona.

Jednym z największych wyzwań stojących przed londyńską giełdą w ciągu ostatniej dekady była konkurencja z amerykańskimi giełdami, które kusiły inwestorów i spółki. Wiele dużych firm, w tym te z siedzibą w Wielkiej Brytanii, zdecydowało się na debiut na giełdzie w USA, a nie w Wielkiej Brytanii. Brytyjscy regulatorzy chcą jednak pobudzić krajowy rynek i zapowiedzieli, że dokonają największych od dziesięcioleci zmian w przepisach dotyczących notowań, aby m.in. zmniejszyć poziom biurokracji. Sarah Pritchard, dyrektor wykonawcza Financial Conduct Authority, czyli brytyjskiego odpowiednika KNF, przyznała, że ​​zmiany pomogą pobudzić wzrost gospodarczy i wzmocnią konkurencyjność Wielkiej Brytanii.

Co z funtem?

Wynik wyborów w Wielkiej Brytanii wydaje się pozytywny dla funta brytyjskiego, bowiem zdejmie ryzyko polityczne. Można się spodziewać poprawy stosunków między Wielką Brytanią a UE pod rządami laburzystów, a także wprowadzenia reform sprzyjających wzrostowi gospodarczemu. Takie działania mogą być sprzyjające dla brytyjskiego funta. Od początku roku funt umacniał się wobec euro i spodziewamy się, że najbliższym czasie trend ten może się utrzymać. Przestrzeń do dalszej aprecjacji nie jest jednak duża z uwagi na fakt, że wygrania Partii Pracy była powszechnie oczekiwania i została już w większości zdyskontowana przez kurs.

Na czerwcowym posiedzeniu Bank Anglii (BoE) pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie, a podział głosów pozostał bez zmian, przy czym dwóch urzędników poparło obniżkę. Jednak patrząc na komunikat po posiedzeniu, można odnieść wrażenie, że w związku z ostatnią pozytywną niespodzianką w zakresie inflacji (w maju wskaźnik CPI wyniósł 2 proc. i po raz pierwszy od blisko trzech lat znalazł się w celu BoE) decydenci mogliby zdecydować się na obniżkę na sierpniowym posiedzeniu. Z tego powodu krótkoterminowym ryzykiem dla funta, które mogłoby spowolnić tempo dalszej aprecjacji, są działania BoE. Jednak dopóki decydenci będą kontynuowali łagodzenie polityki w sposób ostrożny i oczekiwany przez rynek, można się spodziewać dobrego zachowania funta w średnim terminie.

Gospodarka światowa
Tragikomiczna próba puczu, która zaszkodziła aktywom
Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Materiał Promocyjny
Mamy olbrzymi problem dziury w budżecie NFZ. Tymczasem system prywatny gwarantuje pacjentom coraz lepszą dostępność
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy