W długim terminie doskonałą inwestycją będzie juan – rekomendował w piątek na antenie CNBC Jim Rogers. – Oczekuję, że juan w najbliższych dekadach umocni się wobec dolara o 200, 300, a nawet 400 proc., podobnie jak w ostatnich dziesięcioleciach umocnił się jen – tłumaczył znany inwestor.
W krótkim terminie zalecenie to raczej się jednak nie sprawdzi. Chińskie władze konsekwentnie odrzucają apele Stanów Zjednoczonychi nie pozwalają na aprecjację swojej waluty. Od lipca 2008 r. jej kurs jest usztywniony wobec dolara na poziomie zaniżonym według ekonomistów o około 25–40 proc.
[srodtytul]Aprecjacja nie pomoże?[/srodtytul]
Ludowy Bank Chin (PBOC) zastopował aprecjację juana, który w latach 2005–2008 umocnił się wobec dolara o 21 proc., aby ochronić eksporterów przed skutkiem światowego kryzysu finansowego. – Chiny mogą powrócić do polityki kontrolowanej aprecjacji, gdy pokryzysowa niepewność ustąpi – oznajmił w piątek Fan Gang, doradca chińskiego banku centralnego. – Gdyby jednak dostawanie było gwałtowne, chińskie spółki raptownie utraciłyby konkurencyjność – napisał w kontrolowanym przez rząd dzienniku „China Daily”. Powtórzył tym samym oficjalne stanowisko Pekinu: aprecjacja juana zostanie prędzej czy później wznowiona, ale jest na to zbyt wcześnie.
Dowodzić tego mają prognozy mówiące, że w marcu Chiny odnotują po raz pierwszy od sześciu lat deficyt handlowy. Chińskie władze bronią też swojej polityki, wskazując, że stabilne kursy walutowe są korzystne, gdy światowa gospodarka odzyskuje równowagę. – Stabilność głównych kursów wymiany sprzyja nie tylko Chinom, ale i całemu światu. Musimy być odpowiedzialni – oznajmił w piątek Liu He, doradca ekonomiczny Komunistycznej Partii Chin. Fan Gang podkreślił zaś, że amerykańscy producenci i tak nie skorzystaliby na rewaluacji juana, bo chińskie towary w USA zastąpi import z innych krajów Azji.