Dzienne obroty na światowym rynku walutowym mocno się zwiększyły przez ostatnie trzy lata. W kwietniu 2010 r. wynosiły średnio 4 bln USD i były większe o 20 proc. niż w kwietniu 2007 r. – wynika z danych Banku Rozliczeń Międzynarodowych.
Obroty rosły wówczas jednak wolniej niż przed kryzysem. W latach 2003–2007 zwiększyły się one aż o 72 proc.
[srodtytul]Londyn wiedzie prym[/srodtytul]
Przez ostatnie trzy lata najszybszy rozwój odnotował rynek transakcji spotowych (natychmiastowych). Dzienne obroty zwiększyły się tam z 1 bln USD do 1,5 bln USD. Obroty w innych segmentach rynku walutowego (obejmujące m.in. kontrakty terminowe, swapy i opcje) wzrosły przez trzy lata jedynie o 7 proc., sięgając w kwietniu 2010 r. 2,5 bln USD dziennie.
Raport BIS wskazuje, że wciąż najważniejszym światowym centrum transakcji walutowych jest londyńskie City. Udział Wielkiej Brytanii w rynku rośnie. O ile w 2007 r. brytyjskie banki odpowiadały za 34,6 proc. dziennych obrotów na rynku walutowym, to w kwietniu 2010 r. było to już 36,7 proc. Pożyczkodawcy ze Zjednoczonego Królestwa znacząco wyprzedzają więc pod tym względem banki z USA (17,9 proc. obrotów). Kolejne miejsca w tym rankingu zajęły: Japonia (6,2 proc.), Singapur (5,3 proc.), Szwajcaria (5,2 proc.), Hongkong (4,7 proc.) oraz Australia (3,8 proc.).