Od dołka z grudnia 2008 r. indeks ten, obliczany przez Bank of America-Merrill Lynch, odbił się o 81 proc. To wynik popytu na papiery emitowane przez spółki o ocenie wiarygodności kredytowej poniżej poziomu inwestycyjnego. – Pieniądze płyną do tego sektora m.in. dlatego, że inwestorzy nie wierzą w dobre perspektywy rynku akcji – wskazuje Martin Fridson, strateg kredytowy BNP Paribas Asset Management.
Jak wynika z danych firmy Dealogic, od początku roku amerykańscy inwestorzy kupili obligacje śmieciowe o łącznej wartości 172 mld USD (521 mld zł). To o 5 proc. więcej niż w całym 2009 r., który był pod tym względem rekordowy. Do końca roku kwota ta wzrośnie do 240 mld USD – prognozują eksperci BofA-ML.
Choć ceny junk bonds wróciły do przedkryzysowego poziomu, różnica między ich rentownością a rentownością amerykańskich obligacji skarbowych jest wciąż wysoka: wynosi 6,2 pkt proc. w porównaniu z 2,5 pkt proc. w czerwcu 2007 r. To sprawia, że analitycy nie spodziewają się w najbliższym czasie korekty na tym rynku. Tym bardziej że odsetek bankrutujących emitentów tych papierów w USA wynosi dziś tylko 5,1 proc. Rok temu sięgał 13,2 proc. Agencja ratingowa Moody’s przewiduje, że do końca 2010 r. spadnie on do 3 proc.