Czemu miałoby do tego dojść? Finlandia jest jedynym państwem strefy euro, w którym parlament musi zatwierdzać pomoc dla krajów eurolandu. W przypadku innych państw leży to w kompetencjach rządów. Tymczasem w niedzielę zostaną przeprowadzone w Finlandii wybory parlamentarne. Sondaże dają około 17 proc. głosów eurosceptycznej partii Prawdziwi Finowie. Jest ona na czwartej pozycji w tych badaniach, ale różnice pomiędzy sondażowymi wynikami głównych stronnictw są niewielkie. Lider sondaży, obecnie rządząca Finlandią liberalna Narodowa Partia Koalicyjna, ma w nich około 20 proc.
Prawdziwi Finowie zyskują na popularności z powodu swojego sprzeciwu dla uczestnictwa kraju w finansowym ratowaniu państw strefy euro. Ale ich opinię na ten temat zaczynają podzielać również inne stronnictwa. Opozycyjni socjaldemokraci twierdzą np., że Portugalia, zamiast prosić o pomoc finansową, powinna dokonać restrukturyzacji zadłużenia.
– Sytuacja z każdym dniem robi się coraz bardziej napięta. Sondaże wskazują, że partie przeciwne pomocy mogą zdobyć 48 proc. głosów, a partie niechcące blokować wsparcia dla Portugalii 52 proc. Objeżdżałem ostatnio kraj. Przez ostatnie dwa tygodnie byłem w 14 miastach i nikt tam nie chciał racjonalnie debatować o pomocy dla Portugalii. Wszyscy mówili, że pomoc jest zła i powinniśmy po prostu pozwolić na bankructwo tego kraju – twierdzi Salmi.
Jak dotąd Finlandia udzieliła Europejskiemu Funduszowi Stabilności Finansowej (EFSF, czyli instytucji finansującej wsparcie dla krajów eurolandu) 8 mld euro gwarancji, przyznała 1,48 mld pomocy dla Grecji, 160 mln euro dla Islandii oraz wygospodarowała 324 mln euro pożyczki dla Łotwy.
W zeszłym roku przeciw pomocy finansowej dla eurobankrutów zbuntowała się Słowacja. Jej rząd odmówił współfinansowania pożyczki pomocowej dla Grecji. Zgodził się jednak uczestniczyć w systemie gwarancji dla EFSF.