Pomysły na walkę z kryzysem nie zostały wyczerpane

Wbrew obawom inwestorów, rządy i banki centralne wciąż mogą sporo zrobić, aby pobudzić koniunkturę i złagodzić kryzys fiskalny

Aktualizacja: 23.02.2017 13:10 Publikacja: 26.09.2011 07:54

Timothy Geithner, sekretarz skarbu USA, bije na alarm i uważa, że poprzez lewarowanie należy zwiększ

Timothy Geithner, sekretarz skarbu USA, bije na alarm i uważa, że poprzez lewarowanie należy zwiększyć możliwości finansowe europejskiego funduszu stabilizacyjnego fot. bloomberg

Foto: Archiwum

Zobowiązujemy się do podjęcia wszelkich działań niezbędnych, aby utrzymać stabilność sektora bankowego i rynków finansowych – oświadczyli ministrowie finansów 20 najważniejszych gospodarek (G20). Wcześniej do skoordynowanej walki z zaogniającym się kryzysem wzywał społeczność międzynarodową prezydent USA Barack Obama. – Wspólnymi działaniami?zapobiegliśmy depresji w 2009 r. Teraz pilnie musimy ponownie podjąć takie działania – mówił na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Ale uczestnicy rynków mają coraz większe wątpliwości, czy rządy i banki centralne są w stanie rozwiązać problemy, z którymi zmaga się światowa gospodarka. Dowodzi tego reakcja inwestorów na ostatnią decyzję Rezerwy Federalnej. W środę ogłosiła ona tzw. operację twist polegającą na sprzedaży krótkoterminowych obligacji z jej portfela i kupnie papierów długoterminowych, w celu obniżenia rentowności tych ostatnich i w efekcie oprocentowania kredytów. W ciągu dwóch sesji po tym komunikacie WIG20 stracił 8,2 proc. Podobnie było na innych giełdach. – Fed robi wszystko co może, aby pobudzić popyt w gospodarce, tyle że obecnie „wszystko" to bardzo niewiele – wyjaśnił rozczarowanie inwestorów Mark Setterfield, wykładowca ekonomii w Trinity College.

Ekonomiści najczęściej wskazują, że dalsze obniżanie oprocentowania kredytów nie może rozruszać gospodarki, bo już jest ono na historycznie niskim poziomie. Ale nadmiernie zadłużeni Amerykanie i tak nie chcą zaciągać nowych pożyczek. Z kolei banki nie palą się do ich udzielania, także firmom. „Operacja twist" może nawet ten problem zaostrzyć, bo obniża opłacalność udzielania kredytów.

Fed nie jest jedyną instytucją, która podjęła ostatnio działania na rzecz pobudzenia koniunktury. W pierwszej połowie września Obama ogłosił opiewający na 447 mld USD plan rozruszania rynku pracy. Nieco później czołowe banki centralne udostępniły europejskim bankom komercyjnym dolarowe pożyczki, aby rozwiązać ich problemy z pozyskiwaniem finansowania w tej walucie. Większość ekonomistów jest jednak zdania, że decydenci mogą i muszą zrobić znacznie więcej.

Nadzieje na to, że tak się stanie, analitycy wymieniali wśród przyczyn piątkowego wzrostu indeksów giełdowych w Europie Zachodniej i USA. – Gdyby władze odpowiednio zareagowały na to, co się dzieje, mogłoby dojść do silnego odbicia na giełdach – ocenił Paul Zemsky, dyrektor inwestycyjny ING Asset Management.

Fed

Przed ubiegłotygodniowym posiedzeniem Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), decyzyjnego organu Fedu, część inwestorów i analityków oczekiwała, że instytucja ta sięgnie po silniejszą broń ze swojego arsenału niż „operacja twist". Entuzjazm mogłaby wzbudzić np. trzecia runda ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), czyli skupu przez Fed obligacji za dodrukowane pieniądze. Druga runda tego programu już w momencie zapowiedzi w sierpniu ub.r. zapoczątkowała odbicie na giełdach. Ale szanse na jego wznowienie są obecnie niewielkie, m.in. z powodu sprzeciwu części członków FOMC.

Fed może natomiast obniżyć oprocentowanie nadobowiązkowych rezerw banków komercyjnych z obecnego poziomu 0,25 proc. nawet poniżej zera, co powinno ożywić akcję kredytową. Przewodniczący Fedu Ben Bernanke kilkakrotnie sugerował, że FOMC rozważa zastosowanie tego narzędzia. Kolejne posiedzenie tego gremium zaplanowano na początek listopada.

EBC

Frankfurcka instytucja jako jedyna z najważniejszych banków centralnych zdecydowała się w tym roku na podwyżkę głównej stopy procentowej w celu stłumienia inflacji. Stopa ta wzrosła dwa razy o 0,25?pkt proc. i wynosi obecnie 1,5 proc. Część ekonomistów twierdzi, że EBC będzie zmuszony cofnąć te podwyżki. W piątek jeden z członków Rady Zarządzającej tej instytucji Luc Coene przyznał, że nie jest to wykluczone.

Dał jednak do zrozumienia, że w pierwszej kolejności EBC rozważy wznowienie nieograniczonych aukcji 12-miesięcznych pożyczek dla banków, które wprowadził po upadku Lehman Brothers i przerwał pod koniec 2009 r. Ma to złagodzić warunki na rynku kredytowym, które pogarszają się wskutek braku wzajemnego zaufania banków.

Teoretycznie EBC może również rozpocząć QE. W tym celu musiałby przestać wycofywać z rynku pieniądze przeznaczone na skup obligacji zadłużonych państw strefy euro, który wznowił na początku sierpnia. Jest to jednak mało prawdopodobne. Najbliższe posiedzenie EBC odbędzie się za dwa tygodnie.

EFSF

W lipcu br. państwa strefy euro uzgodniły, że rozszerzą uprawnienia utworzonego wiosną ub.r. Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF) mającego do dyspozycji 440 mld euro. Chodzi o to, aby mógł nie tylko udzielać zadłużonym państwom eurolandu pożyczek, ale też skupować na rynku ich obligacje skarbowe, a nawet wspierać banki. Ale zmianę kompetencji EFSF zaakceptować muszą parlamenty wszystkich krajów strefy euro. Opór kilku z nich wydłuża proces ratyfikacji. Wiele wskazuje jednak na to, że zakończy się on w połowie października.

Członek Rady Zarządzającej EBC Klaus Knot ocenił w piątek, że nawet zwiększenie uprawnień EFSF może nie wystarczyć, jeśli zbankrutowałaby Grecja i kryzys rozlałby się na większe kraje, np. Włochy. Wówczas należałoby zapewnić EFSF więcej kapitału – zdaniem Knota 1 bln euro. W tym kontekście coraz częściej mówi się o tym, aby pozwolić temu wehikułowi na zaciąganie pod zastaw obligacji, które skupi z rynku, pożyczek w EBC. Kilku przedstawicieli tej ostatniej instytucji wyraziło jednak zastrzeżenia wobec tego pomysłu.

EMS

W marcu państwa strefy euro postanowiły, że EFSF zostanie w połowie 2013 r. zastąpiony stałym mechanizmem stabilizacyjnym – EMS. Ale według ostatnich doniesień może to następić rok wcześniej.

Grecja

Nadal niejasna jest przyszłość Grecji. Bruksela i MFW teoretycznie pracują wciąż nad nowym pakietem pomocowym dla tego kraju. Zakłada on m.in., że posiadacze greckich obligacji zgodzą się na ich dobrowolną wymianę na papiery o dłuższym terminie zapadalności i niższym oprocentowaniu. Na razie jednak zbyt mało wierzycieli zaakceptowało ten pomysł. Według belgijskiego ministra finansów Didiera Reyndersa problem ten można obejść: od części wierzycieli Grecji obligacje odkupi EFSF i sam weźmie udział w ich zamianie.

Większym problemem jest to, że nie wszystkie kraje eurolandu mają ochotę dokładać się do kolejnego pakietu pomocowego. Dlatego coraz częściej mówi się o tym, że bankructwo Aten jest nieuniknione. To, że taki scenariusz jest możliwy, jako pierwszy spośród przedstawicieli EBC przyznał w piątek Klaus Knot. Wielu ekonomistów wskazuje jednak, że gdyby doszło do tego już po wzmocnieniu EFSF, a samo bankructwo miałoby kontrolowany charakter, mogłoby ono na dłuższą metę uspokoić rynki. Zniknęłaby bowiem największa dziś niewiadoma.

[email protected]

Opinie:

Jacek Chwedoruk, prezes zarządu Rothschild Polska

Bankierzy centralni zrobili już prawie wszystko, co mogli zrobić. Skupowali więc obligacje rządowe krajów zgłaszających problemy z obsługą zadłużenia, dostarczyli płynność bankom. Teraz muszą trzymać rękę na pulsie, kontrolować sytuację i reagować w razie potrzeby. Poza tym powinni pilnować ryzyka deflacji, dostarczając płynność do systemu bankowego. Wskazane jest zwłaszcza, aby zwracali uwagę na to, co dzieje się w kwestiach walutowych – przykładem jest to, co zrobił szwajcarski bank centralny, który dostrzegł tworzącą się bańkę na własnej walucie i postanowił związać kurs franka z kursem euro.

Żadnych nowych instrumentów nie powinni testować, nie ma takiej potrzeby.

Gospodarka funkcjonuje, a jeśli nastąpiłyby jakieś bankructwa, to są procedury, które w takim wypadku należy uruchomić. Tutaj zresztą większa jest rola rządów, które musiałyby dokapitalizować instytucję lub kraj, wdrożyć programy oszczędnościowe, ciąć wydatki, ograniczać zadłużenie i w konsekwencji doprowadzić do zrównoważenia budżetu.

To do polityków należy bowiem pilnowanie stabilności finansowej, wprowadzanie pakietów ostrożnościowych i reform strukturalnych. Przed całą Europą stoi w tej chwili wyzwanie w postaci wydłużenia wieku emerytalnego. Żyjemy dłużej, pora, abyśmy zaczęli dłużej pracować. Także politycy, rządy poszczególnych krajów muszą pilnować, by w razie konieczności w odpowiednim momencie wesprzeć instytucje finansowe czy rozpocząć akcję ratunkową – jak to miało miejsce w 2009 roku. Przede wszystkim muszą zaś odciąć ryzyko greckie – zdiagnozować sytuację, ustalić nowe, wiarygodne warunki spłaty zadłużenia tego kraju. A w odniesieniu do pozostałych krajów PIIGS (Portugalia, Irlandia, Włochy i Hiszpania – red.) rządzący strefą euro muszą pilnować ich płynności finansowej.

Dariusz Filar, członek Rady Gospodarczej przy Premierze

Bankierzy centralni przez cały czas prowadzą politykę reaktywną, odpowiadającą na bieżące wyzwania. Gdy pojawiają się problemy, wymyślają instrumenty, które w danej chwili ugaszą pożar. Tak było z ostatnią decyzją Fedu, gdy okazało się, że kredyty postrzegane są jako zbyt drogie, wymyślono „operację twist", polegającą na wymianie papierów krótkoterminowych na takie o dłuższych terminach zapadalności i niższym oprocentowaniu. To tak jak ze statkiem, który przecieka – zakleja się dziury zamiast przeprowadzić remont.

W mojej ocenie potrzeba głębokiego zreformowania gospodarki światowej. Trzeba zacząć od powiedzenia wprost, które instrumenty finansowe prezentują fałszywe bogactwo. Należy dokonać rzetelnej ich wyceny i pokazać, ile aktywów jest bez wartości, a w ilu wypadkach wyceny są zawyżone. W każdym z nich konieczne będzie dokonanie odpisów na utratę wartości aktywów. Straty musiałyby zostać pokryte z kapitałów, co wiązałoby się w dalszej konieczności z wymogiem dokapitalizowania instytucji czy banków. Pytanie, kto miałby sfinansować dokapitalizowanie? Jeśli państwo, to w efekcie pogorszyłby się jeszcze bardziej stan finansów publicznych. Poprawa ich kondycji nie będzie zaś możliwa bez wyrzeczeń i ostrych cięć. Trzeba jasno powiedzieć społeczeństwu, że czeka je okres ostrego postu. Nadchodzi czas, kiedy będzie trzeba żyć skromnie. Wiem, że to się łatwo mówi, a gorzej realizuje, dlatego łatwiej łatać dziury w tonącym statku, niż postawić go w suchym doku i zabrać się za remont, a załodze kazać zaciskać pasa.

Witold Orłowski, główny ekonomista PwC

Na bliską metę niczego już się nie da zrobić. Bankierzy muszą teraz zdecydować, co dalej z tym wszystkim począć. Nie mogą się sugerować ani sytuacją na giełdzie, ani tym, czego chcą inwestorzy, ponieważ oni liczą na zyski w krótkim okresie. Jeśliby więc zapytać inwestorów giełdowych, co by ich ucieszyło, odpowiedź byłaby jedna – dodrukowanie pieniędzy.Tym, jakie będą tego konsekwencje i co stanie się dalej, nikt z nich się nie martwi. Z tego też powodu negatywnie zareagowali na ostatnią decyzję Fedu, który na ten ruch się nie zdecydował. Nie mógł, bo Bernanke zdawał sobie sprawę, że to pomoże na rok, dwa, a potem będzie jeszcze gorzej.

W mojej ocenie należy znaleźć generalną receptę, opracować mechanizmy walki z kryzysem. Oczywiście rozwiązaniem są trudne reformy strukturalne, których część polityków się boi.

Nie ma jednak innego wyjścia, trzeba obniżać nadmierne zadłużenie światowej gospodarki. Konieczne jest też zaostrzenie wymogów kapitałowych w odniesieniu do instytucji finansowych oraz wzmocnienie wobec nich kontroli i nadzoru.

Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że nie ma listy prostych rozwiązań. Gdyby taka istniała, bankierzy już by po nią sięgnęli.

Skoro więc łatwej i szybkiej recepty nie ma, trzeba opracować kroki trudniejsze, wymagające wyrzeczeń i radykalnych posunięć. Innej?drogi wyjścia z kryzysu nie ma.

Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC

Najważniejsze jest w tej chwili zrobienie wszystkiego, aby zmniejszyć niepewność związaną z przyszłością strefy euro i kryzysem w Europie. A także z sytuacją w Stanach Zjednoczonych, gdzie trwa wojna między Barackiem Obamą a Kongresem.

Najwięcej oczywiście mają do powiedzenia europejscy politycy – głównie poprzez działania oszczędnościowe w grupie państw mających problemy z obsługą własnego zadłużenia i realizacją postanowień, jakie zapadły podczas spotkania Nicolasa Sarkozy'ego i Angeli Merkel. Wprawdzie Grecy już zrozumieli, że muszą działać, choć na razie robią tylko to, co stanowi absolutne minimum?konieczne do otrzymania kolejnej transzy pomocy, ale problem mają też inne kraje.

Poza tym, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co dalej. Dobrze byłoby, aby bankierzy i politycy zadeklarowali gotowość dokapitalizowania banków. Chodzi o fundusze, o które apelowała Christine Lagarde, a które są potrzebne, aby dofinansować system bankowy. Są potrzebne choćby po to, aby wzmocnić akcję kredytową. Banki dość mocno ją teraz ograniczyły, także na skutek wcielania w życie postanowień bazylejskich, które mają na celu zaostrzenie kontroli kredytowej.

Kiedy światową gospodarkę trawi gorączka, temperaturę obniżyłoby wprowadzenie w życie proponowanego przez Obamę planu walki z kryzysem, wartego 447 mld dolarów.

To bowiem, o co powinni zadbać tak bankierzy, jak i politycy, to utrzymanie optymizmu konsumentów. Aby wzmocnić wzrost gospodarczy, trzeba wzrostu konsumpcji oraz wzrostu inwestycji prywatnych.

Pytania do... Marcina Billewicza, prezesa Copernicus Securities

Co jeszcze mogą zrobić banki centralne, żeby pobudzić koniunkturę?

Banki centralne zrobiły już wszystko, co było do zrobienia. Rolą władz monetarnych nie jest pobudzanie koniunktury, to jest zadanie rządów. Banki centralne są odpowiedzialne za płynność sektora bankowego i nauczone doświadczeniami lat 2008–2009, wywiązują się ze swojego zadania bardzo dobrze. To rządy muszą zacząć redukować deficyt i zatrudnienie w sektorze państwowym, który na dłuższą metę stanowi niezdrową konkurencję dla sektora prywatnego.

Reakcje rynków kapitałowych na decyzje Fedu świadczą chyba o tym, że zdaniem inwestorów władze monetarne mają jeszcze wiele do zrobienia?

To, że rynki zaczęły żyć decyzjami banków centralnych, świadczy o tym, że to ogon zaczął kręcić psem. Rynki kapitałowe odzwierciedlały kiedyś to, co działo się w gospodarce. Obecnie wydają się być jej najważniejszą składową. Ludzie są zatrudnieni w różnych sektorach gospodarki, wydają pieniądze na samochody, rozrywkę – giełdy nie produkują 100-proc. światowego PKB.

Przywiązanie do działań władz monetarnych jest chyba spuścizną po ostatnim kryzysie...

Rzeczywiście, nie zastanawiamy się już, jak będzie się zachowywała gospodarka i dlaczego właśnie w taki, a nie inny sposób, tylko co powie Ben Bernanke. Tymczasem rozwiązanie sytuacji spoczywa na rządach.

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp