Kurs EUR/USD zanurkował w środę poniżej psychologicznej granicy 1,30 USD za euro. Unijna waluta osłabiła się do najniższego poziomu od stycznia. Wiele europejskich indeksów giełdowych traciło zaś w ciągu dnia po ponad 1?proc. Analitycy tłumaczą to rozczarowaniem rynków wynikami ostatniego unijnego szczytu oraz wtorkowym posiedzeniem Fedu, który wstrzymał się z dalszym luzowaniem polityki pieniężnej.
EBC gasi nadzieję
Deprecjacja euro była również następstwem wystąpień dwóch członków Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego: Jensa Weidmanna, prezesa Bundesbanku, oraz Klaasa Knota, szefa Banku Holandii. Weidmann stwierdził, że nie ma żadnego planu B, który zahamowałby europejski kryzys zadłużeniowy, gdyby obecna strategia zawiodła. Inwestorzy odczytali to jako jasny sygnał, że EBC nie ma zamiaru mocniej zaangażować się w walkę z kryzysem.
Knot przyznał zaś, że Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (ESM) nie zdoła zwalczyć kryzysu, jeśli nie zostanie powiększony z 500 mld euro do 1?bln euro lub jeśli państwa UE mocno nie zwiększą sumy, którą chcą pożyczyć Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu na wsparcie dla strefy euro.
Na zeszłotygodniowym unijnym szczycie państwa UE zdecydowały się pożyczyć MFW łącznie 200 mld euro, z czego 50?mld euro przypada na unijne kraje spoza eurolandu (w tym Polskę). Zebranie nawet tej daleko niewystarczającej sumy może się okazać jednak bardzo trudne.
Plan sypie się
– Bundesbank przekaże MFW swoją część pożyczki, czyli 45 mld euro, jeżeli zrobią to również państwa spoza strefy euro – deklaruje Weidmann. Z tym może być jednak problem. Brytyjski rząd Davida Camerona nie chce pożyczać MFW pieniędzy na ratowanie strefy euro (tamtejsza prasa donosiła jednak w środę, powołując się na biuletyn MFW, że Wielka Brytania też musi złożyć się na wsparcie. „Daily Telegraph" podał nawet sumę 30?mld funtów). Na uboczu trzymają się również Czesi. Węgry natomiast raczej nie mogą sobie pozwolić na pożyczanie pieniędzy MFW. Negocjują przecież uzyskanie wsparcia od tej instytucji wynoszącego 20 mld euro.