Dział, w którym pracuje Francuz Bruno Iksil, któremu także nadano przydomek Voldemort od wszechpotężnego złoczyńcy z przygód Harry'ego Pottera, zajmuje się inwestowaniem rezerw finansowych nowojorskiego banku. Iksil zwrócił na siebie uwagę, lokując zaskakująco duże sumy na rynku kredytowych instrumentów pochodnych. W przeciwieństwie do konkurentów sprzedaje tzw. CDS zabezpieczające przed bankructwem emitenta obligacji korporacyjnych, licząc, że nie ogłosi on niewypłacalności. Konkurenci twierdzą, że Iksil ma zbyt duży wpływ na zmiany indeksów i ceny instrumentów.
O tych transakcjach podobno jest informowany prezes Jamie Dimon. „Bank ponoć przeprowadził testy dowodzące, iż pozycje Iksila mają szanse przynieść zyski nawet w warunkach gospodarczego bądź rynkowego kryzysu", napisał „Wall Street Journal Europe".
Wprawdzie nikt nie zarzuca nieprawidłowości bankowi czy traderowi, ale do ataku ruszyli amerykańscy politycy, którzy zażądali natychmiastowego wdrożenia tzw. zasady Volckera (od nazwiska byłego szefa Fed) ograniczającej podejmowanie ryzyka przez banki korzystające ze wsparcia rządu. Chodzi o zapis w ustawie Dodd-Frank Act przyjętej po kryzysie kredytów hipotecznych niskiej jakości (sub-prime).
– Nie byłbym zaskoczony, gdyby zwolennicy Volckera wykorzystali ten przypadek jako testowy – powiedział Douglas Landy, partner w kancelarii Allen & Overy.
Na temat transakcji nie chciał się dotąd wypowiedzieć ani Iksil, ani jego bank. Clifford Rossi z Robert. H. Smith School of Business Uniwersytetu Maryland twierdzi, że rząd będzie potrzebował więcej informacji na temat poczynań JP Morgan Chase i jego londyńskiego tradera, by ocenić cel tych transakcji. Czy chodziło o zabezpieczenie czy spekulację.