– Jest duże prawdopodobieństwo wprowadzenia od 2013 r. nowego podatku. Decyzja w sprawie uchwalenia podatku od transakcji finansowych jednak jeszcze nie została podjęta – twierdzi węgierski premier Viktor Orban. Co prawda od dłuższego czasu podobną daninę próbują narzucić całej Unii Europejskiej Niemcy i Francja, ale orbanowski podatek od transakcji finansowych może wywołać niezadowolenie Brukseli, jeżeli zostanie wprowadzony tak, jak przewidują to węgierskie media.
Ukryty VAT
Portal Origo.hu donosił w zeszłym tygodniu, że nowy podatek zostanie nałożony m.in. na przelewy płac na konta pracowników oraz wypłatę pieniędzy z bankomatów. W takiej formie będzie on faktycznie zarówno „ukrytym" podatkiem VAT, jak i dodatkowym podatkiem od dochodów osobistych. Nie byłby to więc tzw. podatek Tobina, który powinien być naliczany tylko od transakcji na rynkach finansowych, by zmniejszyć na nich działalność spekulacyjną. Taki pomysł, zdaniem analityków, nie zyska akceptacji Brukseli.
Węgierski rząd nie komentuje medialnych przecieków dotyczących planów fiskalnych. Premier Orban zapewnia, że nowa danina nie będzie uciążliwa ani dla zwykłych obywateli, ani dla firm. Ma on wynieść 0,1 proc. wartości transakcji i przynieść budżetowi roczne przychody rzędu 0,3 proc. PKB. Orban nie wyjawia jednak dalszych szczegółów tego projektu.
Więcej w szarej strefie
Mimo że szczegóły dotyczące nowego podatku nie są jeszcze znane, analitycy są krytyczni wobec jakichkolwiek prób wprowadzania takiej daniny. – Naszym zdaniem będzie to kolejny cios dla banków. Nowy podatek doprowadzi do wzrostu transakcji w szarej strefie i spowoduje odpływ oszczędności z Węgier na zagraniczne konta. Wprowadzenie podatku od transakcji finansowych nie zostanie dobrze przyjęte przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unię Europejską i wyśle negatywny sygnał inwestorom – wskazuje Eszter Gargyan, analityczka z Citigroup.
Węgry zaniepokoiły inwestorów już w 2010 roku, wprowadzając nadzwyczajny antykryzysowy podatek, którym obciążone zostały banki. Węgierski rząd broni jednak tej polityki. – Pamiętajmy, że granica między niekonwencjonalną a konwencjonalną polityką gospodarczą jest bardzo płynna. W 2010 r. potępiano nas za podatek bankowy. Teraz obowiązuje on, w różnej formie, w 14?krajach Europy – mówił w wywiadzie dla „Parkietu" Zoltan Csefalvay, węgierski wiceminister gospodarki.