Czy sama Hiszpania nie będzie potrzebowała pomocy? Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że Hiszpania toczy beznadziejną walkę, by przekonać wierzycieli, że kraj jest wiarygodnym kredytobiorcą. Jednak azjatyckie giełdy wzrosły w poniedziałek, po części w wyniku wydarzeń w Hiszpanii.
Premier Mariano Rajoy wyraził w niedzielę nadzieję, że program pomocy pomoże podupadającej gospodarce kraju. – Projekt europejski, przyszłość euro i nasz system bankowy zyskały wczoraj nową wiarygodność – stwierdził. Ostrzegł jednak, by nie spodziewać szybkiego ożywienia po zastrzyku gotówki dla sektora bankowego.
Analitycy twierdzą, że w krótkiej perspektywie hiszpańskie obligacje mogą się umocnić. Europejska pomoc dla banków oznacza, że Hiszpania nie będzie musiała natychmiast emitować nowych papierów dłużnych w celu sfinansowania pakietu pomocy. Rentowność 10-letnich hiszpańskich obligacji spadła w piątek do 6,25 z 6,7 proc. w maju.
Hiszpańska gospodarka podupada, a zagraniczni inwestorzy od początku roku wyprzedają rządowe obligacje. To rodzi kłopotliwe pytanie: Jak Hiszpania spłaci swój pokaźny deficyt rządowy oficjalnie szacowany na 5,3 proc. PKB, który jednak prawdopodobnie będzie dużo większy?
Plan pomocowy jest nader ogólnikowy, szczególnie jeżeli chodzi o wymagania wobec hiszpańskich banków. To dowód, że plan był wprowadzany w pośpiechu. Wysoki rangą przedstawiciel strefy euro tłumaczy to tak: „Hiszpania była na krawędzi rynkowego bankructwa".