Wzrost wydatków wyniósł wówczas zaledwie 0,1 proc. zamiast 0,3 proc., o których mówił pierwszy odczyt. Popyt konsumencki w największej gospodarce świata jest więc najsłabszy od pół roku. Dosyć kiepskie są również nastroje konsumentów. Mierzący je indeks Reutera i Uniwersytetu Michigan spadł w czerwcu do 73,2 pkt z 79,3 w maju. Jest on najniższy od grudnia.
– Wydatki konsumenckie były w ostatnich miesiącach nieco pod presją. Można się tego było jednak spodziewać, biorąc pod uwagę wielką niepewność na rynkach i niepokojące nagłówki w gazetach – twierdzi Omer Esiner, główny analityk waszyngtońskiej firmy Commonwealth Foreign Exchange.
Część analityków wskazuje, że sytuacja może się w średnim terminie lekko poprawić m.in. z powodu wyhamowania tempa inflacji (do czego prowadzi choćby spadek cen benzyny w USA). Kluczowe będą jednak trendy na rynku pracy. Stopa bezrobocia niespodziewanie skoczyła w maju do 8,2 proc. Już od 40 miesięcy przekracza ona poziom 8 proc. Dane za czerwiec też prawdopodobnie okażą się kiepskie.
– Spowolnienie na rynku pracy oznacza zahamowanie wydatków. Sprzedawcy mogą być zaniepokojeni prognozami, gdy widzą, że przyrost zatrudnienia zwalnia, a dochody konsumentów nie powiększają się. To oznacza mniejszy potencjał dla wydatków konsumentów w nadchodzących miesiącach – wskazuje Russell Price, ekonomista w amerykańskiej firmie Ameriprise Financial.