Słoweńskie władze zaczynają już przywykać do myśli, że ich kraj będzie musiał za jakiś czas poprosić o pomoc finansową w celu wsparcia krajowych banków. – Na razie nie potrzebujemy unijnej pomocy, ale jeżeli problemy banków okażą się większe, niż myśleliśmy, jeśli pojawi się jakieś nowe ryzyko, to wówczas nie da się wykluczyć prośby o wsparcie – twierdzi Janez Sustersic, słoweński minister finansów. Premier Janez Jansa pod koniec czerwca przyznał, że jego kraj może spotkać „grecki scenariusz". Uspokaja jednak, że będzie starał się opanować kryzys środkami dostępnymi w kraju.
Banki pogrążają państwo
Podobnie jak w przypadku Irlandii, Hiszpanii oraz Cypru głównym zagrożeniem dla słoweńskich finansów publicznych okazały się banki. Na początku lipca rząd musiał wtłoczyć w największego pożyczkodawcę kraju, Nova Lublanska Banka, 382,9 mln euro, po tym, gdy belgijski KBC?(drugi pod względem wielkości akcjonariusz NLB) nie zgodził się kupić nowych akcji tego banku. Władze w Lublanie zamierzają zasilić NLB jeszcze dodatkowymi funduszami, by mógł on spełnić płynnościowe wymogi europejskich regulatorów. Sustersic twierdzi, że bank ten potrzebuje nawet 500 mln euro, by mógł swoją akcją kredytową wspierać gospodarkę realną.
Nie jest wykluczone, że również inne słoweńskie banki będą potrzebowały pomocy. Agencja Fitch uznaje system bankowy Słowenii za jeden z najsłabszych w regionie. Obecny na warszawskiej giełdzie Nova Kreditna Banka Maribor (Nova KMB) zaprosił firmy do audytu, który ma pokazać, czy bank będzie potrzebować dodatkowego kapitału – a jeśli tak, to ile.
Bankowa pomoc mocno ciąży trzeszczącemu w szwach budżetowi. Rząd zdecydował się w tym roku na cięcia płac w budżetówce i zasiłków socjalnych, co wraz z innymi środkami ma przynieść 800 mln euro oszczędności. Deficyt finansów publicznych wyniósł w zeszłym roku 6,4 proc. PKB, a w tym roku ma spaść, według prognoz Komisji Europejskiej, do 4,3 proc. PKB. Dług publiczny Słowenii może wynieść w tym roku 54 proc. PKB – od czasu przyjęcia euro w 2007 r. wzrósł on ponaddwukrotnie. Ponadto kraj jest pogrążony w recesji, co utrudnia konsolidację fiskalną. – To pokolenie będzie musiało słono zapłacić za głupotę poprzedników, którzy odkładali potrzebne decyzje – ostrzega Jansa.
Zagrożenie w przyszłości
– Do końca roku będziemy musieli poprosić o pomoc potrzebną do rekapitalizacji banków. Jeśli przyglądamy się złym długom pożyczkodawców, to wygląda na to, że sektor będzie potrzebował 3–3,5 mld euro pomocy, z czego połowa przypadnie na NLB. Taka suma to około 10 proc. PKB?Słowenii – prognozuje Radivoj Pregelj, analityk ze słoweńskiego Abanka Vipa.