To nie są dobre wieści ani dla Chin, ani dla ich partnerów handlowych. – W tych danych dla każdego znajdzie się coś złego – skomentował Tim Condon, główny ekonomista ds. Azji w ING Financial Markets.

Nadwyżka handlowa Chin w ostatnich latach zmalała m.in. wskutek starań Pekinu, aby słabnący popyt zewnętrzny zastąpić popytem wewnętrznym. To nie tylko zabezpieczało Państwo Środka przed ostrym spowolnieniem gospodarczym, ale też zmniejszało tzw. globalną nierównowagę finansową, uchodzącą za jedną z fundamentalnych przyczyn kryzysu.

W czerwcu popyt wewnętrzny w Chinach wyraźnie jednak osłabł. Import zwiększył się rok do roku o 6,3 proc., po zwyżce o 12,7 proc. w maju. Ekonomiści spodziewali się średnio odczytu na poziomie 11 proc. Jak podkreślają eksperci firmy analitycznej Capital Economics, spadek tempa wzrostu importu to głównie skutek mniejszego zapotrzebowania Chin na surowce i inne dobra produkcyjne, co może świadczyć o hamowaniu inwestycji. Zaciąży to na koniunkturze w zachodnich gospodarkach, które w eksporcie do Chin upatrywały jednego z motorów wzrostu.

Eksport Państwa Środka zwiększył się w czerwcu o 11,3 proc. rok do roku, po zwyżce o 15,3 proc. w maju. To odczyt mniej więcej zgodny z prognozami ekonomistów. Ale jak wskazuje Sun Junwei z banku HSBC, w związku ze słabnącym popytem w USA tempo wzrostu chińskiego eksportu w II?połowie roku wyhamuje jeszcze bardziej. W połączeniu z działaniami chińskich władz na rzecz podtrzymania tempa wzrostu popytu wewnętrznego powinno to wkrótce ograniczyć nadwyżkę handlową Chin.